niedziela, 10 stycznia 2021

świeczka / wosk Yankee Candle Cracking Wood Fire

Kominek jest? Jest!

Nie chciałabym mieszkać w domu, więc nigdy o kominku nie marzyłam, ale strasznie podobają mi się różne wizje siedzenia przy kominku. Podobnie i z ogniskiem. Nie uczestniczyłam w zbyt wielu, ale wyobrażenie takiego czegoś wydaje się fajne. Tak czasem, dla właśnie klimatu. To jednak tylko w wyobraźni... Kominek na szczęście (i to nie jeden) mam!... taki do wosków znaczy się. Miałam nadzieję, że on, wraz z dobrze wykonanym zapachem (bo dlaczego miałabym wątpić w YC?) da mi chociaż możliwość powąchania (bo raczej nie usłyszenia) trzaskającego drewna...

Yankee Candle Cracking Wood Fire to świeczka o zapachu drewna trzaskającego w ogniu, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).

Opis producenta
Wspomnienia zim spędzanych przy płonącym drewnie cedrowym, dopełnione słodkimi nutami gałki muszkatołowej i ciepłego bursztynu.
Nuty górne: gałka muszkatołowa, mirra, cynamon
Nuty środkowe: wanilia, bursztyn
Nuty dolne: drewno sandałowe, drewno cedrowe, dym, kadzidło

Recenzja

Na sucho zapach był wyrazisty i oddawał słodkawe, lekko przyprawione ciepłe mleko pite przy kominku, w którym tańczy ogień. Przewinęła się wanilia i coś kadzidlanego, podrasowane nutą kojarzącą się z męskimi perfumami. W tle czułam praniowo-kocykowe nuty, a w oddali zarejestrowałam także coś chłodniejszego - może pomieszczenie było jakiś czas temu wietrzone? Taki... wieczorny chłód, nie dotykający mnie jednak.

Po rozgrzaniu po pokoju rozeszła się waniliowo-perfumeryjna słodycz o charakterze nieco cięższym. Podkreśliła ją odrobinka goryczkowatych przypraw korzennych: gałki muszkatołowej i cynamonu...? Mieszały się z wanilią, a ja pomyślałam o cieple bijącym od "ucywilizowanego" ognia.

Słodycz przeszła w bardziej kadzidlany, dymny i ciężkawy motyw. Wyobraziłam sobie słodkie mleko z dużą ilością wanilii, może miodem. Słodycz mieszała się z drzewami poprzez pewną żywiczność, dym i kadzidła. Z czasem wyraźnie czułam drewno. Palone i wzbogacone o goryczkę, ciepłe, ale też... żywsze i niemal zawilgocone? Było w tym coś przytulnego - znów jakbym się w jakiś świeżo pachnący, wyprany koc wtulała... Bo za tym wszystkim kryła się i świeżość. Coś wskazywało, że to wieczór, że robi się coraz chłodniej... Znów wróciła myśl o drewnie nieco wilgotniejszym... A jednak główna uwaga skupiała się na słodko-drzewnym cieple. Może to nie mleko, a cukrowe pianki typu marshmallow, któe już się szykują do pieczenia? Rzeczywiście... jakbym znalazła się nagle przy ognisku w lesie.

Intensywność zapachu na sucho bardzo mi odpowiadała, jednak po rozgrzaniu wydawała się bez życia. Otulała i rozgrzewała, nie przytłaczała i... aż brakowało jej charakteru, mocy. Świeczka zaprezentowała wyraźnie pewne nuty, trzymające się dość długo, ale czegoś mi brak.

Zapach w sumie był w porządku, ale wyszedł dość nudno. Głównie słodki, łagodnie drzewny... Owszem, ciepły, ale nie kojarzył się tak bardzo z płonącym drewnem... Słodycz może umiejętnie przepleciona i ciepłem, i chłodem, ale między nami nie zaiskrzyło.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz