czwartek, 1 grudnia 2022

wosk / świeca Country Candle Harvest Moon

Słodko-kwietny księżyc

O tym, że uwielbiam motyw księżyca i mam słabość do wosków go oddających pisałam już tyle razy, że... szkoda znów stukać w klawiaturę. Ten wosk po prostu musiał do mnie trafić. Tyle w temacie.

Country Candle Harvest Moon to zapach oddający pełnię księżyca; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta
Bogate nuty śliwki i słodyczy prześwitują wraz z Księżycem Żniwiarzy.


Recenzja

Suchy wosk zapachniał przede wszystkim goryczkowatym drewnem i ostrym imbirem. Słodycz była wysoka. Coś w niej otarło się o gumy balonowe (wieloowocową i cynamonową?), jednak w większości jej charakter przypominał męskie perfumy. To też ogrom kwiatów i ziół, wymieszanych z korzenną ostrością. Ta świetnie połączyła je z drewnem. Czułam też jakiś słodki owoc (brzoskwinia? mango?) i wanilię. Dla rześkości, mimo ogromu słodyczy, również znalazło się miejsce.

Z kominka pierwszy rozszedł się pikantny cynamon. Otworzył drogę przyprawom korzennym, w tym wyraźnie kardamonowi i imbirowi. Imbir zawarł w sobie pewną rześkość, wilgotność... Początkowo jednak "soczystość" to o wiele za dużo powiedziane. Dołączyła słodycz, z racji której zrobiło się bardziej kwiatowo.

Białym kwiatom wtórowało sporo wanilii. Mieszała się z konwalią, jaśminem i innymi białymi, ewidentnie wilgotnymi. Poczucie wilgoci było wszechobecne. Słodycz miała poważny charakter, o który z czasem zaczęło zabiegać drewno. Pomyślałam o jakiejś kładce wśród ogromu kwiatów, którą przemierza się ciepłą, letnią nocą. Przyprawy korzenne nieco się za słodyczą, a więc wanilią i kwiatami, rozmyły, jedynie pobrzmiewały. Lekko ostrawa soczystość imbiru i chyba goździków, zmieszała się z brzoskwinią, czymś leciutko owocowym i... może bardziej jakby drzewkami owocowymi? Ccynamon, trochę kwitnących krzewów - przy czym myślę nie tylko o samych kwiatach, ale też gałęziach i liściach - w końcu też zrobiły się bardzo słodkie. Przewinęła się wśród nich jednak charakterniejsza pomarańcza, walcząc o soczytość świeżego imbiru-korzenia.

Suchy wosk pachniał średnio intensywnie, jednak w kominku już od pierwszych sekund pokazał, że jest satysfakcjonująco mocny i wyrazisty. Rozchodzi się bardzo szybko, a utrzymuje średnio długo.

Całość podobała mi się, choć nie wiem, czy oddaje księżyc podczas żniw czy Księżyc Żniwiarzy, czyli wrześniową pełnię. Letni księżyc, ciepłą noc za to na pewno. Soczysta pikanteria i nieoczywista, nieowocowa w pełni soczystość zmieszały korzenność, a więc cynamon i imbir z mnóstwem kwiatów oraz poczuciem wilgoci. Sporo drzew i liści, wśród których rosną kwiaty dodało powagi i przełamało waniliową słodycz. Kompozycja wyszła dość ciężko w pozytywnym sensie. Co ciekawe, po ogrzaniu wszelkie nuty męskich perfum czy gumy do żucia uciekły. Nie wydała mi się jednak jakaś rewolucyjna. Mogła by też pozwolić sobie na jeszcze bardziej siekierową moc.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz