Magia owoców
Czarostwo jest ważną częścią mojego życia; motywy związane z czarami z popkultury, fantastyki uwielbiam, choć oczywiście traktuję je z przymrużeniem oka. Nie mogłam jednak przymknąć oczu na pojawienie się tego wosku. Wręcz przeciwnie! Natychmiast kupiłam.
Woodbridge Spellbound to wosk / świeca o zapachu oddającym stan zaczarowania, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).
Opis producenta
Odurzające zaklęcie, które zawraca w głowie. Owocowa mieszanka połączona z wanilią, karmelem oraz jaśminem, różą i kwiatem pomarańczy.
Nuty górne: granat, cytryna, gruszka, jabłko
Nuty środkowe: żurawina, truskawka, malina, śliwka, jaśmin, róża, kwiat pomarańczy
Nuty dolne: wanilia, karmel
Recenzja
Suchy wosk pachnie intensywnie owocami leśnymi (pod przewodnictwem jagód), kwaśnymi, zielonymi jabłkami, śliwkami i owocami czerwonymi. Można wymieniać w nieskończoność. Choć bazowo owocowo słodki, kwasków nie brakowało. Otuliła je delikatna słodycz kwiatów i trochę kobieco-perfumeryjna. W tle mignęło mi coś ciepłego - palony karmel? Słodycz była bardzo wysoka, ale szlachetna i przyjemna.
W kominku wosk postawił przede wszystkich na słodko-kwaskawe owoce. Jagody, śliwki, jeżyny, czarne porzeczki i inne ciemne, acz ścigające się z soczyście kwaśnymi jabłkami. Tym kibicował kwaśny sok cytryny... Z czasem bardziej ogólnie cytrusów. Z racji słodyczy myślałam o pomarańczy, ale w wydaniu czegoś pomarańczowego, np. konfitury. Z paloną nutką? A jednak to przede wszystkim słodycz się rozchodziła. Jabłka, już nie takie jednoznaczne... i sporo owoców czerwonych zadbało o to. Egzotyczny granat? Maliny? Truskawki? Te otarły się wręcz o cukierkowość.
Z odsieczą przybyły słodkie, wilgotne kwiaty. Żywe i kwitnące... Choć może też tylko co wstawione do wazonu. Wskazałabym jaśmin i róże, w wydaniu subtelnym. Poprzez kwiaty wszedł wątek dobrych, kobiecych perfum. Słodkich, ciężkawych, ale przyjemnych. Niczym ciepły, delikatny sweterek... Nasiąknięty... słodyczą szlachetną, należącą do wanilii i karmelu? Raz czy dwa wyobraziłam sobie palono-karmelizowane plastry pomarańczy. Całość z czasem wydała mi się bardziej palona. Może jak jakieś wypieki z tymi wszystkimi owocami? Z karmelowo-korzenną kruszonką? Była wykwintna i szlachetna, nieprzesłodzna (acz słodka).
Owoce cały czas dominowały, słodką bazę przeplatając soczystym kwaskiem. Na przód pod koniec wysforowały się bardziej palone, również słodkie nuty, wzbogacające kompozycję o pewną dostojną, paloną szlachetność. Żywe kwiaty natomiast zadbały o rześkość. Nie były wprawdzie silną nutą, ale jakby delikatnie muskały też cały splot swymi miękkimi płatkami.
Suchy, jak i rozgrzany w kominku wosk cechowała wysoka intensywność. Nie był siekierą, ale blisko mu do tego. Rozchodził się szybko i wyraźnie. Utrzymywał natomiast średnio długo.
Kompozycja to ogrom ciemnych owoców: głównie jagód i śliwek, porzeczek, zmieszanych z czerwonymi (maliny, granat, truskawki) i jabłkami. Wszystkie bardzo słodkie (niebezpiecznie zmierzające ku cukierkowym), ale i kwaskawe. Soczyste, z pewnym kwiatowym echem, motywem kobiecych perfum i palonym akcentem, dzięki którym zyskały szlachetniejszy wydźwięk.
To jak ciemno owocowa siostra czerwono owocowego wosku Dragon's Liar. Zacna, urocza czarownica, nie wpisująca się w stereotyp (może rzuciła na mnie zaklęcie miłosne?). Piękny i wciągający zapach, acz wolałabym, by te poważniejsze tony były istotniejsze.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz