Jestem sceptyczna do bananowych wariantów i np. czekolad, i zapachów. Boję się bananowej sztuczności, która bardzo mnie odpycha. W zasadzie nie wiem, dlaczego temu woskowi (nieznanej dotąd marki - kupiłam w jednym zamówieniu z Friendship Tea) dałam szansę. Jest inspirowany czymś bardzo słodkim, czego w zasadzie nie chciałabym ani jeść, ani wąchać. Chodzi o coś podobnego do Bananas Foster (deseru z bananów i lodów waniliowych z sosem z masła, brązowego cukru, cynamonu, ciemnego rumu i likieru bananowego; masło, cukier i banany gotuje się, a następnie dodaje i podpala alkohol). A jednak to właśnie na coś takiego stylizowana czekolada (Raaka Bananas Foster) bardzo mi smakowała.
Candleberry Candle Cinnamon Rum Bananas to zapach deseru typu Bananas Foster, czyli karmelizowanych bananów z rumem i cynamonem; u mnie jako wosk kostka ok. 14 g (w opakowaniu 110 g, czyli 8 kostek).
Opis producenta
Cinnamon Rum Bananas™ jest kuzynem Bananas Foster, ale nie klarownie bananowym. Zapach jest jakbyś właśnie zmiażdżyła kilka plastrów przejrzałych bananów, skarmelizowała je, doprawiła cynamonem i skropiła ciemnym rumem. Ten następnie podpaliła, by zapach tego wszystkiego rozszedł się po całym domu. To nie oczywisty cynamon, banan czy rum, ale perfekcyjna mieszanka trzech, że aż trudno je wyodrębnić, bez wiedzy, że to właśnie one. To jeden z tych zapachów, co do których jesteśmy pewni, że będą hitami i dołączą do historycznej linii. Gdy tylko na to trafiliśmy, wiedzieliśmy, że to coś specjalnego.
Nuty górne: kremowe banany, płatki cynamonu, bergamotka
Nuty środkowe: bogate mleko, czysty akord przypraw, kwiaty bananowca
Nuty dolne: drewno cedrowe, słodkie piżmo, ziarna wanilii
Recenzja
Suchy wosk to przede wszystkim karmel i pewna pralinkowość, a więc wysoka słodycz. Czułam orzechy, palony karmel i wilgotną ciastowość. Tu weszły słodkie banany. Nie były jednak zbyt soczyste. Ciężkość kompozycji podyktował rum, aż cukrowo słodki. A jednak wcale takie typowo alkoholowe to nie było. Cukier, śmietanka, słodkie, cynamonowe bułeczki - raczej coś takiego.
Z kominka rozeszła się bardzo słodka baza, na którą złożył się karmel z pralinkowym, trochę orzechowym charakterem. Do tego zaraz nadeszła myśl o wilgotnym cieście, biszkopcie... bananowym? O słodkim chlebku bananowym właśnie wyjętym z piekarnika. Wilgotnym wewnątrz, odważnie przypieczonym na brzegach,... że aż karmelowym? Chlebek był wyraźnie bananowy, doprawiony cynamonem, co z czasem znalazło się na pierwszym planie.
Słodycz zahaczyła o cukier, a ciastowość zrobiła się ciężka. Znalazły się niebezpiecznie blisko przegięcia, duszenia. Pomyślałam o alkoholu, po czym w końcu wyraźnie poczułam rum. Nie był mocno alkoholowy, a stonowany i wkomponowany w otoczenie. Mimo to, przegryzł się też na pierwszy plan. Nasilił się szybko, w czym pomogło mu ogólne poczucie ciepła. Wiązało się ze słodkimi wypiekami, którym charakteru i pazura nadał cynamon. Ten, trochę pikantnawy, zlewał się z rumem i... drewnem? W końcu wydało mi się, że rum zdominował kompozycję, trochę dusząc. Ona mimo aż mulącej słodyczy zaserwowała z czasem także trochę poważniejszych motywów; też już bardziej ciężko-alkoholowych.
A jednak również biszkopt, banan, maślana ciastowość utrzymywały się do końca; nie dały się stłamsić, a im dłużej wosk był w kominku, tym bardziej słodko-maślano ciastowo ciężkie się to robiło. W końcu masło zaczęło męczyć. Rum dołożył się do tego.
Zapach to siekiera i na sucho, i w kominku, co wzmacnia jego ciężki klimat. A jednak nie dusi tak bardzo cały czas... dopiero robi się problematyczny po dłuższym czasie. Do tego aż "wgryza" się w pomieszczenie i utrzymuje się długo, do dnia następnego (ja jakiś czas po zgaszeniu podgrzewacza odczułam potrzebę wywietrzenia, a nie było to łatwe - za to poleciał cały punkt). Wyszedł naturalnie, ale bardzo mocno i bardzo, bardzo jedzeniowo.
Słodki, ciężki. Słodko-maślany, bananowy chlebek, karmel, ogólna ciastowość z charakterem rumu, cynamonowe echo - wszystko to było autentyczne, nawet smakowite... gdyby unosiło się znad wypieku, nie z kominka. To niestety wosk nie w moim typie, bo bardzo, bardzo "jedzeniowy", niemniej dobry jakościowo i jako ciekawostka w zasadzie i mnie nawet jakoś tam się spodobał z przymrużeniem oka (acz jednorazowo, nie czuję potrzeby powrotu). I cóż... punktów nie odejmuję za samo "bo nie mój typ", świetnie oddaje to, czym ma być (tylko po co aż tyle masła i słodyczy?). Utwierdziłam się tylko, że jedzeniowe kompozycje, nawet te dobrze zrobione, nie są dla mnie. I... w sumie dobre oddanie takiego trudnego wariantu marce wyszło, więc nastawiło mnie to do niej pozytywnie.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz