Fatima we własnym wnętrzu
To kadzidło spodobało mi się wizualnie, pomyślałam, że może być łagodne, ale... niekoniecznie? Uznałam, że z ochotą zestawię je z Kadzidłem Świętych Nasza Pani z Medziugorie. Byłam ciekawa, jak producent wyobraża sobie kompozycje dla "poszczególnych Matek Bożych". Dla mnie jako dla ateistki nie ma to żadnego znaczenia, ale jednak chyba warto sprawdzić. Obstawiam, że inni mogą na różne okazje / uroczystości różnych zapachów potrzebować. Jak więc według producenta pachnie Fatima? Hm... Dzięki współpracy z internetowym sklepem Holyart miałam się dowiedzieć.
Kadzidło Świętych Matka Boża Fatimska / Incienso en grano Nossa Sra. de Fatima to kadzidło do użytku liturgicznego z serii "kadzidło świętych", perfumowane, wyprodukowane w Portugalii; u mnie jako próbka 50g.
Recenzja
Suche kadzidło pachniało kwiatami, w tym różami. Słodko w sposób nieco ciężkawy, ale zarazem soczysty. Pomyślałam o bardzo słodkich, aż scukrzonych, a jednak lepkich i soczystych wewnątrz rodzynkach. Odrobinka delikatnego drewna... A wszystko to mocno oplecione suszonymi, ale jakże wonnymi, kwiatami.
Palone kadzidło okazało się orzeźwiające i lekkie w wydźwięku. Przepychały się w nim kwaskawo-goryczkowate cytrusy ze słodko-wodnistymi owocami egzotycznymi. Cały splot był jak strumień, wodospad w tropikalnym lesie. Wilgoć, chłód cienia i kwiaty. Słodycz pomykająca w tym wszystkim i owoce jakby igrały ze sobą, pokazując się epizodycznie w różnych proporcjach. Bardzo istotne były jednak cytryny, gdy mowa o cytrusach, a roślin trzymała się nutka wody, wilgoć. Czułam też odrobinę drzewnej goryczki, jakby uziemiającej lżejsze akcenty.
Białe granulki wydały mi się najbardziej rześkie, wodniste. Przy nich myślałam o wodospadzie, ukrytym wśród liści i kwiatów, oraz soczystych, żywych cytrusach i wodniście-słodkich owocach egzotycznych (np. pitai, lychee). Kwasek chwilami przyćmiewał słodycz, która ogółem nie była za wysoka, ale cały czas pobrzmiewająca.
Żółte to bardziej chłodna, lekka tkanina, którą porusza delikatny wiatr. Musiała nasiąknąć nutą skórek cytrynowych, które pod wpływem otoczenia nabrały pewnej miękkości, łagodności. To też trochę rodzynek, drewno - daleko w tle jednak.
Niebieskie skupiły się na szlachetnej, drzewnej bazie. Kojarzyła mi się z drewnem częściowo nasiąkniętym... może nawet nie wilgocią, a chłodem. Zapewniła reszcie pewnej stabilności, łącząc wszystkie powyższe z suszonymi kwiatami. Suszone róże pobrzmiewały raz po raz subtelnie, dbając o miękkość zapachu. Tu podkreśliły kwiaty ogółem, tam tkaninę... Wyważyły słodkie, rześko-orzeźwiające nuty.
Kadzidło pali się raczej powoli, ale zapach upuszcza i roztacza szybko. Dymu idzie sporo, ale nie jest gęsty i męczący. Żółtym granulkom zdarza się raz po raz zasyczeć. Całość jest bardzo wydajna. Granulki spalają się prawie całkowicie.
Bardzo obrazowy, intrygujący zapach. Ta wilgoć, woda, soczystość i mnóstwo owoców, tropikalny las, a jednak wyraźnie też suszone kwiaty, trochę drewna i pewna "miękkość" wydały mi się niezwykłe, bardzo charakterystyczne.
Jak patrzę na etykietkę, pomyślę o nazwie, wydaje mi się, że kompozycja bardzo adekwatna - taka kobieca lekkość, niezwykłość - to właśnie czuć, choć nie brakuje tu głębi i pewnej dosadności.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz