piątek, 4 listopada 2022

wosk / świeca Country Candle Twilight Tonka

Kokos i owoce, jak zmierzchowi Edward i Bella

Uwielbiam kokosa, jednak nie jestem entuzjastką łączenia go z owocami. Trochę, czasem może być, ale ogólnie wolę nie. Producent tego wosku co prawda i owocowe nuty obiecywał, ale nie wydawało się, że specjalnie dużo. Reszta, jak również tytuł z etykietą, sugerowały mi jednak coś innego. Zmierzch to piękna pora, co w połączeniu z obrazkiem, który oddaje według mnie połączenie, jedność człowieka ze Wszechświatem, sprawiło, że się skusiłam.

Country Candle Twilight Tonka to zapach oddający zmierzch, czyli owoców figowych, wanilii i sandałowca"; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta
Nasz zapach Twilight Tonka zaprasza Cię do świata pełnego magii. Ciepły zapach stworzony z owoców figowych, aksamitnej wanilii i drzewa sandałowego doda radości i energii.
Nuty górne: bergamotka, pomarańcza, rumianek, figa
Nuty środka: owoce figowe, kokos, drzewo cedrowe
Nuty dolne: owoce figowe, drzewo sandałowe, wanilia


Recenzja

Na sucho w pierwszej chwili poczułam zielone rośliny, na które nadciągnęły intensywne, soczyście słodkie ananas i mango oraz mnóstwo kokosa. Wszystko było słodkie, jeszcze podkręcone wanilią. W owoce wkradł się lekki cytrusowy kwasek pomarańczy, a także słodko-muląca, ale wciąż soczysta figa. Wyobraziłam sobie gęste smoothie z czerwonych i różowych owoców egzotycznych. Takie zaserwowane na plaży w łupinie kokosa, sugerującej trochę drewna.

Z kominka pierwsze rozeszły się delikatne kwiaty, przemycające słodycz. Odnotowałam rumianek, a potem coś bardziej egzotycznego. Pomyślałam o zielonych roślinach, o liściach, które powoli odsłoniły owoce. Prowadził słodki i soczysty ananas. Za nim podążał lekki kwasek pomarańczy, ogólnie mieszanki cytrusów. Wyłapałam chyba też mango.

Słodka soczystość wydała mi się nieco ciężka, aż muląca jak słodkie świeże figi. Podkręciła ją wanilia, dopuszczająca kokosa. Pomyślałam o bezalkoholowej wersji pina colady, a potem też innych egzotycznych koktajlach i smoothie w kolorach czerwonym i różowym, chyba też żółtym. Koniecznie serwowanych w łupinach kokosa. Kokos nasilał się i... też wydał mi się w pewien sposób świeży - wyobraźnia podsunęła mi obraz takiego zielonego... i palmy. Liście, jak i pień. Po nim pojawiło się sporo drewna - delikatnego jednak, słodkawego. W pewien sposób suchego i spokojnego. Było ciepłe, a ciepło przytoczyło obraz słonecznej plaży. Na niej kokos wirował już w pełnej okazałości - zarówno świeższy i lekko kwaskawy, jak i typowo wiórkowy. Czułam jego naturalną słodycz, podkreśloną wanilią.

Suchy wosk jest bardzo intensywny, a w kominku jeszcze bardziej. Rozchodzi się niemal natychmiast, równomiernie i to nie tylko po pokoju z kominkiem. Utrzymuje się bardzo długo.

Całość podobała mi się, ale pewnych wątków bym się pozbyła. Nie pasowały mi tu niektóre owoce, głównie skojarzenie z pina coladą (a tu do kokosa ananas dolepił się jak Bella do Edwarda ze "Zmierzchu"). Wolałabym, by zapach ograniczył się do różnych wersji kokosa, w tym jego rześkości (by na niej poprzestał, nie wzmacniając jej owocami) oraz zacnych drzew, kwiatów, roślin. Moc się chwali, wydźwięk wbrew pozorom też. Nie jestem przekonana, czy pasuje do etykietki, ale to szczegół. Nuty obiecane przez producenta raczej oddaje.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz