niedziela, 6 listopada 2022

wosk EBM Creations Dragon's Blood

Smok do beatyfikacji?

Nie szaleję za zapachem żywicy o pięknej nazwie "smocza krew" (z palmy Calamus draco), ale uważam, że jest w porządku. Wosk to jednak oczywiście nie żywica, a jakaś interpretacja jej woni - różnie więc mogło wyjść. Główną motywacją do zakupu była jednak smocza etykieta - mam słabość do smoków i tyle.

EBM Dragon's Blood to sojowy wosk oddający smoczą krew, czyli kwiatów, przypraw korzennych, piżma z wanilią i paczuli, u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Głęboki, zmysłowy i pikantny kwiatowo-cytrusowy zapach z nutą grzańca ze skórką pomarańczy ("mulled orange rind"), kwiatowym sercem złożonym z geranium, róży, lilii, kwiatu pomarańczy i anyżu gwiazdkowatego, zakończony ciężkim, pudrowym piżmem i wanilią, pikantnymi goździkami i suszoną paczulą jako bazą.


Recenzja

Suchy wosk połączył słodycz kwiatów, ciepło przypraw korzennych z dominacją ostrych goździków oraz soczystość. Ta należała do słodkich pomarańczy, których bardzo istotna okazała się goryczkowata skórka. Połączyła je z przyprawami. Kwiaty wydały mi się niemal duszące. Przeważały róże. Przywodziły też na myśl kościół z unoszącą się wszędzie wonią kadzidła. Było w nich też trochę z dobrych, ale ciężkich damskich perfum. Mignęło mi także coś, co zahaczyło o cukierkowość / gumę balonową.

Z kominka od razu zaczął wydobywać się klimat kościoła wypełnionego kadzidlanym, słodkim, acz ciężkim dymem, oraz mnóstwem kwiatów. Wyobraziłam sobie przesiąknięte tym wszystkim materiały, sutanny, a także procesje i rzucane płatki kwiatów. Płatki róż. Róże spośród kwiatów dominowały. Wydawały się ciężkie w wilgotny sposób. Mieszały się z liliami i innymi kwiatami, w których dosłownie czuć wodę. Wodę... czy raczej wilgotną ziemię? Pomyślałam o cmentarzu zastawionym kwiatami.

Splatało się to z pewnym ciepłem. Ogromny udział miało w tym żywiczne kadzidło. Powiedziałabym, że słodkie olibanum, ale też przyprawy. Całkiem sporo wanilii i niejednoznaczny, korzenny splot. Lekko ostrawy anyż czy goździki... Zaplątał się tam słodko-cytrusowy, chyba pomarańczowy wątek - goryczkowaty (nie kwaśny)... skórkowy. Wraz z wodą tchnął trochę rześkości, ale kompozycja wciąż była esencjonalna i pozytywnie duszna. Przyszły mi do głowy dobre, damskie perfumy, które odbijają w nibymęską, poważniejszą stronę, a także... jeszcze trochę ziemi? I więcej "kościoła".

Zapach na sucho jest intensywny, a w kominku jeszcze bardziej. Rozchodzi się błyskawicznie i porządnie, a utrzymuje średnio długo. Fuksjowy kolor wosku w kominku przeobraził się w piękny, biskupio-krwisty brokat, co nieustannie zachwyca.

Kompozycja kupiła mnie zupełnie. Dobrze, że sugestia cukierkowości w przypadku suchego wosku nie znalazła odzwierciedlenia po rozgrzaniu. Kościelne nuty i cmentarz, na które złożyło się kadzidło i mnóstwo kwiatów w jednym to coś, co mogłabym wąchać nieustannie. Takiego smoka (a właściwie jego krew) to można beatyfikować - istny cud, nie wosk.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz