Nieuchwytny czar
Wystarczyła chwila patrzenia na etykietkę, by przypomniał mi się jeden z filmów, jakie uwielbiałam w młodości, a dokładniej Legenda i pewna charakterystyczna postać z niego, Oona. A że i opis (oprócz cukru), brzmiał przyjemnie - dlaczego nie? Mimo że z magicznych lasów, w moim stylu jest raczej Zakazany Las z Pottera lub... inny, jeszcze mroczniejszy.
Pomyślałam, że będzie miło opublikować coś tak magicznego w pierwszym dniu nowego roku, by i on był magiczny właśnie.
Woodbridge Enchanted to wosk / świeca oddający zapach zaczarowanej krainy, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).
Opis producenta
Enchanted przeniesie Cię w zaczarowany świat słodyczy i kwiatów z lekką nutą cytrusów..
Nuty górne: malina, bergamotka, jeżyna
Nuty środkowe: stokrotka, jaśmin
Nuty dolne: cukier, piżmo, irys, drewno
Recenzja
Suchy wosk pachniał bardzo słodko wanilią i kwiatami. Całym mnóstwem delikatnych, głównie białych - pomyślałam o jaśminie, ale też tulipanach. Czułam też odrobinę owoców - słodko-kwaskawych, ale prawie nieuchwytnych (leśnych?). Łączyła je rześkość i wilgoć, a także perfumeryjny wątek. Wyszło kobieco w dość poważny sposób.
Z kominka pierwsze rozeszły się delikatne, słodkawe kwiaty o mięciutkich płatkach, a po chwili dołączyło do nich ciepło kobiecych, dobrych perfum. Może nieco owocowych? Chowających się w szlachetnie słodkiej wanilii i białych kwiatach. Ciągle myślałam o ich delikatnych, mięciutkich białych płatkach, dzięki czemu zapach ani trochę nie był ciężki. Tulipany, jaśmin... miękkie, z pewną wilgocią, życiem... Może też jakieś drobniejsze? Stokrotki?
Z czasem rozeszły się też słodkie owoce... Leśne, leśne czerwone? Do głowy przyszły mi lekko pudrowo słodkie maliny i jeżyny. W tle wyłapałam gruszkę, chyba także jeżynę mniej pudrową... Coś poważniejszego, cierpkawego? Wemknęły się trochę cierpkawe drzewa, jakby rozgrzane słońcem albo... zerkające tęsknie ku korzenności? Drzewa ukwiecone? Mignęły mi drzewka cytrusowe. Pod koniec w ogóle kompozycja zdecydowała się na osnucie poważniejszą mgiełką duetu ciepłego drewna i ciepłych, kobiecych perfum.
Suchy wosk był średnio intensywny, ale niezaprzeczalnie z wyraźnie wyczuwalnymi nutami. W kominku okazał się też nieźle wyczuwalny, mimo że delikatny - to jednak nie było zaskoczeniem. Rozchodził się w średnim tempie, a utrzymywał średnio długo i z czasem tylko dosłownie pobrzmiewał.
Całość okazała się splotem ładnym, pasującym do etykietki, choć osobiście widziałabym tu więcej zieleni, roślin, wilgoci. I tak jednak nie narzekam. Trochę szkoda mi, że nie było to bardziej dosadne, siekierowe, ale kwiaty, wanilia z charakterem i owocowo-drewnianym przełamaniem też były ok. Szkoda, że zamiast czarujących czarów, trafiłam na czar niemal nieuchwytny.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz