Ciężar przytulności
Lubię siedzenie w domu, w kocu, gdy jest mi ciepło i przytulnie. Zawsze kiedy zimą wpadają jakieś "przymusowe dni wolne", jak to nazywam (wolne "bo święta", czyli czas gdy wszystko pozamykane, a jak coś akurat nie, to są tłumy, w które wolę się nie pchać), potrzebuję takiego zaszycia się właśnie. Świeczki, woski - i aż zdarza mi się myśleć, jak fajnie byłoby posiedzieć przy kominku. Z tym, że go nie mam - zalety mieszkania w bloku. Patrząc jednak na nuty tego wosku pomyślałam, że może być namiastką takiego klimatu. A że do kominka wpadł dawno po Gwiazdce - no, to w sumie wciąż zimą.
Kringle Candle Cozy Christmas to zapach, oddający klimat przytulnych świąt; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).
Opis producenta
Dające poczucie ciepła nuty lasu sosnowego, jodłowego, świerkowego i cedrowego tworzą bogaty, mocny i energetyzujący krajobraz zapachowy.
Nuty górne: palone drewno, cedr nordycki
Nuty środkowe: gałka muszkatołowa, skórka pomarańczowa
Nuty dolne: fasola Tonka, wanilia
Recenzja
Suchy wosk pachniał wyrazistym drewnem, podkreślonym gorzko-ciężką gałką muszkatołową, pieprzem i palonym wątkiem. Do głowy przyszedł mi kominek i dużo, dużo aromatycznego drewna. Odrobinę soczystości, rześkości kompozycji dodała pomarańcza, również raczej goryczkowata. Z racji słodyczy, opiewającej to wszystko, pomyślałam o grzańcu herbacianym z nutą pomarańczy, sowicie doprawionym wanilią.
Z kominka pierwsza rozeszła się ostrawa goryczka gałki muszkatołowej i pieprzu na tle drewna. Przyprawy były dosadne i mocarne, rozgrzewające. Podążała za nimi drobna mieszanka innych przypraw korzennych i słodycz, poniekąd też łącząca się z drewnem.
Oczami wyobraźni patrzyłam na jakieś suche, palone i jasne drewno. Może częściowo spalone, zwęglone... Niezaprzeczalnie kominkowe i jeszcze ciepłe.
Ciężkość tego wszystkiego, a także narastająca słodycz z czasem trafiły na soczystość. Zawinął się drobny kwasek drzew iglastych, jakby obok kominka stała drobna choinka, a na drewnianym stoliku nieopodal czekała... Herbata z nutką pomarańczy i przyprawami? Ta również była leciutko goryczkowata, cierpka. Zaraz pomyślałam też o takowej skórce pomarańczy... Ten napar - może wręcz pieprznie ostrawy "grzaniec herbaciany" - w dodatku musiał być sowicie posłodzony wanilią. Słodycz w końcu jednak zaczęła nieco gubić się w mieszaninie mocnych przypraw korzennych z gałką na czele. Wanilia próbowała je trochę ugłaskać, przypominając o delikatniejszym drewnie (koloru szarego?).
Na sucho wosk dał się poznać jako bardzo intensywny, a w kominku... chyba jeszcze bardziej, choć wąchając suchy nie powiedziałabym, że to możliwe. Rozchodzi się w sekundę i czuć go świetnie dość długo. A jednocześnie nie męczy.
Całość bardzo mi się podobała, choć gałka muszkatołowa wydała mi się zbyt dominująca (chyba nie jestem jej aż taką fanką, by wąchać wosk głównie o jej zapachu). Mimo to, splotła się zacnie z szarym, jasnym drewnem. Słodycz, lekka soczystość drzew iglastych i pomarańczy, wątek korzennej herbaty - zacnie to wszystko zagrało. Trochę kominkowo, zimowo i bardzo poważnie. Kompozycja prosta i ciężkawa w pozytywnym sensie. Tylko... bo ja wiem, czy taki ciężar na pewno jest taki przytulny?
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz