wtorek, 21 grudnia 2021

wosk / świeca Woodbridge Festive Snowfall

 Pod owocową pierzynką

Etykietka z tego wosku skojarzyła mi się z Opowieściami z Narni i latarnią, przy której Łucja spotkała Tumnusa, do którego to mam słabość (bo jest faunem). Przeczytawszy, co producent obiecuje, pomyślałam, że tak właśnie musiał pachnieć wieczór, kiedy to dziewczynka została zaproszona do niego na herbatę.

Woodbridge Festive Snowfall to wosk / świeca oddająca klimat śniegu padającego w Gwiazdkę, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).

Opis producenta
Doskonała słodko-korzenna kompozycja z cytrusami na Święta Bożego Narodzenia i nie tylko.
Nuty górne: sosna, owoce, bergamotka, cytrusy, zielone liście
Nuty środkowe: truskawka, drzewo różane, goździk (kwiat)
Nuty dolne: cynamon, przyprawy korzenne, drzewo cedrowe, drewno


Recenzja

Suchy wosk zapachniał soczystymi, słodkimi czerwonymi owocami (truskawkami lub malinami?), podkręconych różaną nutą, przez co do głowy przyszła mi czerwona konfitura, zestawiona z odrobinką korzennego ciepła. Soczystość przeplatała się z niejednoznacznym kwaskiem... ni cytrusów, ni sosen. Drzewa iglaste wyraźnie ustanowiły stateczną, poważną bazę. Drewno za sprawą ciepła połączyło się z przyprawami, dając iście zimowy efekt domowego ciepła i przypraw, ale z echem rześkości choinki. Oddawało to zimową aurę i siedzenie pod kocykiem.

Z kominka pierwsza rozeszła się subtelna słodycz truskawek o dżemowo-konfiturowym, ciepłym charakterze. Wzbogaciła je pewna lekkość... kwiatów? Odrobinki róży? Pomyślałam o słodkiej, czerwonoowocowo-różanej masie... Z rozkręcającą się soczystością cytrusów.

Te podszepnęły drzewa iglaste. Nagle uderzyło drewno ciepłe, słodkawe, acz jednocześnie szlachetne i poważne. Oprócz abstrakcyjnego drewna, wyraźnie czułam motyw drzewa iglastego. Szybko jednak złagodniał.

Słodycz zmieniła się w słodkawość, i to nieśmiałą. Troszeczkę delikatnych, korzennych przypraw? Cynamon, ale delikatny i słodki oraz... znowu pewna konfiturowość. Jakby jakieś ciastka z czerwonym nadzieniem z nutą róż i cynamonem - nie ostrym, a jedynie ciepłym. Całe to ciepło... wplotło nutkę drewna i liści, kojarzących się bardziej z jesienią... Owoce przypomniały o sobie jako słodki cytrus (mandarynka?) i malino-truskawki. Te poszły w aż cukierkowo-pudrowym kierunku. Całość była bardzo niejednoznaczna.

Wosk już na sucho pachniał średnio mocno. W kominku bez zmian - moc średnia, acz kompozycja wyczuwalna w porządku. Nie czułam niedosytu, jednak za co chwalić nie mam na pewno.

Całość była może i z pomysłem, ale za wiele mi w tym niejasności. Czerwone owoce, róże, cytrusy i drewniano-przyprawowe nuty z drewnem, zielonymi igiełkami w tle to miły splot, ale jednak nie było tu ani motywu przewodniego, ani charakteru... Nuty wydawały się zbyt nieśmiałe i rozmyte. Moc też nie moja (wolę siekiery). Ogół ładny, ale jednorazowo. W pamięć nie zapada. Jakby tak pod śnieżną (lub raczej owocową) pierzynką ukryć istotę zapachu.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz