czwartek, 9 grudnia 2021

wosk / świeca Goose Creek Winter Splendor

 Zimowy przepych poncz

Choć akurat nie chciałabym przenieść się w miejsce z etykietki (pff, jeszcze mi trzeba odmrażania sobie czterech liter na ławeczce w zaspach śniegu), to jednak urzekła mnie. Oczywiście główną motywacją do zakupu były obiecywane przez producenta nuty. Trochę odstawały według mnie i od obrazka, i od tytułu, więc byłam ciekawa, cóż to mój nos z tego wywącha.

Goose Creek Winter Splendor to nostalgiczny zapach zimowych świąt, u mnie jako wosk kostka ok. 10 g (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek).

Opis producenta
Przywołaj nostalgiczne wspomnienia Gwiazdki sprzed lat z chłodnym, miętowym, świątecznym zapachem. 
Nuty górne: cynamon, mięta pieprzowa
Nuty bazowe: cedr, czerwone owoce, ziarna wanilii
Nuty dolne: palone, dymiące drewno; biały cedr


Recenzja

Suchy wosk pachniał dosadnie i poważnie drewnem oraz owocowym, porządnie korzennym ponczem. Pomyślałam o choince, ale też drewnie palonym, niosącym ciepło. Jakby tak siedząc przy kominku, raczyć się wspomnianym tworem z kardamonem, może nawet pieprzem. Czułam też ciepło... słodkiego piernika? Takiego właśnie z pieprzem, cynamonem i nutką czerwonym owoców (malin?). Słodycz wydała mi się jednak niejednoznaczna, a specyficznie "miękka".

Rozgrzany wosk zaczął od rozniesienia zapachu drzew. Pomyślałam o drewnie słodkawym, jasnym i delikatnym, ale też drzewach iglastych... Te nie pchały się na przód, ale pokusiły się o skojarzenie ze ściętą już choinką. Taką tylko co wniesioną z mrozu, która w ciepłym pomieszczeniu dochodzi do jego temperatury? Poczułam kontrast, ciepło wzrosło. Mignęła myśl o ogniu trzaskającym w kominku / palenisku. Z czasem spłynęła na to subtelna korzenność. Słodko-ostry cynamon i goryczka kardamonu / pieprzu. Zaledwie szczypty, mieszające się z drewnem i... piernikiem?

Drewno niewątpliwie było słodkie, ale pojawiła się też słodycz inna. Miękka, kojarząca się z delikatnymi szalami... Wyraźnie waniliowa, trochę... pudrowo owocowa? W tym wszystkim chowały się czerwone owoce - może delikatniusie maliny? Delikatne, słodkie, korzenne... Po dłuższym czasie do choinki, paleniska i przypraw zawitał soczysty, bardzo słodki poncz owocowy (chyba głównie malinowy) z przyprawami korzennymi. Z czasem waniliowo słodki, przyprawiony w szlachetny sposób twór wkradł się na pierwszy plan. Rześki, choinkowy akcent pilnował, by nie zrobiło się za słodko czy muląco. Zupełnie, jakbym nachylała się nad nim, siedząc przed kominkiem, obowiązkowo obok choinki. Ta zdążyła już ogrzać się i świetnie wypełnić pomieszczenie swym aromatem.

Suchy wosk pachnie intensywnie, w kominku też, ale siekierą okazał się dopiero po dłuższym czasie. I to taką, że aż się zdziwiłam! Miłe. Rozchodzi się w średnim tempie, ale w jego przypadku to nie wada, bo okazał się dynamiczny, dokładał z czasem coraz to kolejne obrazy. Na plus autentyczność.

Cudowny, niecodzienny i złożony zapach. Wyraźnie zimowy, ale nie zimny, mimo że "czuć porę roku". Było w nim ciepło, ale nie takie mocno grzejące. Drewno, palenisko, choinka i korzenny poncz stworzyły obraz przytulnego wieczoru. Stworzyły całą historię, sytuację - to było niezwykłe. Niby choinka, ale jakże nietypowa! Owoce czułam, acz daleko tej kompozycji do owocowej. Intrygująca.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz