czwartek, 7 października 2021

Kadzidło Świętych Święty Franciszek

Czekoladowe drewno

Przyznaję się, że w przypadku tego kadzidła przemówił do mnie wygląd, a dokładniej lubiane zestawienie kolorów: brązu i mięty. Potem jeszcze naszła mnie myśl, że to właśnie po świętym Franciszku imię przybrał papież Franciszek, który jest jednym z nielicznych lubionych przeze mnie duchownych. Jestem ateistką, ale tego człowieka darzę przeogromną sympatią! Tak samo, jak jestem przeogromnie wdzięczna sklepowi internetowemu Holyart za wysłanie mi - wybranych przeze mnie - kadzideł i żywic. A było z czego wybierać, bowiem asortyment jest bogaty i warty uwagi. Wielu rzeczy nie sposób znaleźć nigdzie indziej. 

Kadzidło Świętych Święty Franciszek / Incienso en grano San Francisco to kadzidło do użytku liturgicznego z serii "kadzidło świętych", perfumowane, wyprodukowane w Portugalii; u mnie jako próbka 50g.


Recenzja

Kadzidło na sucho odznacza się delikatnym charakterem, acz wyraźnie je czuć. Skojarzyło mi się z odzieżą płócienną, może odlegle też skórzaną. Czułam sporo drzew... czy raczej drewna nasiąkniętego dymem. Delikatna słodycz należała do kwiatów, za sprawą których pomyślałam o ukwieconych drzewach oraz drewnianych wnętrzach bogato kwiatami przystrojonymi. Klimat pasuje do małych, ascetycznych świątyń, uroczych kościółków.

Palone kadzidło najpierw rozniosło motyw drewna jako bazę. Dopiero później zaczęło rozwijać je na drewniane meble oraz drzewa. Przy pierwszym wątku pojawił się niemal tulący motyw odzieży, płóciennych ubrań, słomkowych kapeluszy, dodatków. Odnotowałam lekką goryczką skóry. Właśnie poprzez goryczkę a także pewną powagę ten wątek mieszał się z dymem. Zdecydowanie był lekko kościelny, przywodzący na myśl odciętą od cywilizacji, małą świątynię.

Drzewa wydawały się spokojne i łagodne, pokryte kwieciem. Rozchodziła się od niego słodycz, chwilami bardziej, chwilami mniej typowo kadzidlana. Całość miała lekko suchy charakter. Oczami wyobraźni przyglądałam się suszonym kwiatom, suszonym płatkom i... może takim dopiero suszącym się? Krył się w nich subtelny kwasek (trochę jak w pylistym kakao?). Do głowy przyszedł mi orzeźwiający cytrynowy sorbet (posypany suchym kakao?). Zaplątała się rześkość, przekładająca się na myśl o drewnie zebranym na ognisko i obok niego leżące pod gołym niebem. Wiatr niósł skądś słodkawe kwiaty i delikatnie muskał ich wonią. 
Może mi się wydaje, ale odniosłam wrażenie, iż brązowe grudki pachną bardziej drewnem, zielone słodkawo-kwiatowo (bo próbowałam trochę spalać też osobno).

Kadzidło pali się w średnim tempie i daje średnią ilość dymu, który jednak nie kumuluje się męcząco w małym pomieszczeniu. A zapach i tak daje radę rozejść się błyskawicznie i porządnie. Muszę dodać, że w dodatku palące się na węgielku brązowe kawałki wyglądają zjawiskowo - mnie kojarzyły się z topiącą się, bulgoczącą czekoladą, a nie ze zwykłą żywicą. Nie spala się całkowicie i jest bardzo wydajne.

Całość bardzo mi się podobała. Mimo łagodnego charakteru, zapach jest mocny i wyrazisty. To "spokojne" drewno, leciutka słodycz kwiatów i motywy suchego drewna, kwiatów, a jednak z odrobinką rześkości. Przytulny, kojący aromat oraz dobre palenie i jakość żywicy.
Zupełnie inne "meblowe drewno" niż w przypadku Angelusa od Prema. Dzisiaj opisywane wzbogaciło je o inne aspekty.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz