piątek, 18 lutego 2022

wosk / świeca Country Candle Midnight Snow

Cukierek albo śnieg 

Ten wosk zamówiłam razem z Kringle Aurum & Evergreen i gdy do mnie dotarły pomyślałam sobie, że stanowią ładny duet czerni i bieli, połączonych złotem. Ot, taka luźna myśl. A do kominka wrzuciłam dzisiaj przedstawiany wyjątkowo wietrznego dnia, gdy wietrzysko aż gwizdało i marzyła mi się jakaś cięższa, pełna przypraw kompozycja.

Country Candle Midnight Snow to zapach oddający klimat śnieg o północy; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta:
Zapach Midnight Snow zaprasza do relaksu i zabawy. Świeża mięta, delikatne niuanse ziaren pieprzu spotykają pikantne owoce cytrusowe. Zielony mech i słodkie piżmo optymalnie dopełniają ten wyjątkowy zapach. 
Nuty górne: zielenie, mięta
Nuty środkowe: drzewo cedrowe
Nuty dolne: przyprawy, mech, drewno


Recenzja

Suchy wosk przedstawił się jako męski i nieco drzewny, niewątpliwie poważny i rześki. Ogromny udział miała w nim słodka, świeża mięta. Za nią stały ciężko-gorzkawe, nieco ostre przyprawy: pieprz i kardamon. Ziołowa słodycz mięty wprowadzała nie tylko orzeźwienie, ale też... świeże, leśne "zieloności". Wilgotny mech? Świeżość ta miała jednak charakter uwodzicielsko-tulaśny. Jak męska bluza lub sweter, w którym można się schować.

Z kominka rozszedł się nieoczywisty splot słodkiej mięty, męskiego, orzeźwiającego, że aż chłodzącego żelu pod prysznic i ciepłych przypraw. Mięta zahaczała o cukierki "miętówki", wydała mi się bardzo słodka, wręcz cukrowa - chyba przez kontrast.

Z czasem bowiem do przypraw dołączyły poważniejsze motywy drewna, mchu... nawet z leciutko ziemistym echem. One również umacniały męski wydźwięk kompozycji. Do głowy przyszedł mi wilgotny, chłodny mech i niskie, zielone rośliny, skryte w cieniu drzew, tworzących gęsty las. Przyprawy trochę odpuściły... Jak czułam kardamon to raczej delikatniejszy, rześki zielony, trochę pieprzu. Jakby jakiś wypachniony młodzieniec wylegiwał się na zielonym, leśnym łożu z mchu i zieloności. I raczył się miętówkami, przerysowanymi, że aż z jakimś złudnym kwaskiem?

Im dłużej wosk się grzał, tym bardziej wyłamywał się kwasek... nieco cytrusowo-miętowy, acz wciąż słodki, że pomyślałam o jakimś takim sosie lub np. lemoniadzie... Co poważniejsze zaś nuty (drzewa, zioła) optowały za kwaskawymi, mokrymi liśćmi (słodko-kiszonkowymi?).

Zapach zarówno na sucho, jak i podczas palenia to intensywna siekiera, która rozchodzi się w oka mgnieniu i utrzymuje satysfakcjonująco długo, nie przytłaczając i nie wgryzając się w otoczenie.

Kompozycja w zasadzie podobała mi się, gdy chodzi o męski wydźwięk, chłodek ciemnej, niskiej warstwy lasu i dużo mięty, a także poważniejsze akcenty drewna i przypraw, jednak żałuję, że ta mięta szła aż w cukierkowym kierunku. Podobnie kwasek - wolałabym, by odważniej to liście, a nie coś niedookreślonego, uderzyły. W dodatku, choć akurat specjalnie nad tym nie ubolewam, za nic nie kojarzy się zimowo. Powiedziałabym, że to raczej jakaś chłodna, wiosenna lub jesienna noc. Producentowi chyba biel śniegu pomyliła się z bielą cukru.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz