poniedziałek, 21 lutego 2022

wosk / świeca Country Candle First Fallen Snow

 Upadły potencjał

O istnieniu tego wosku dowiedziałam się, gdy jakoś zaraz miałam wrzucić do kominka Woodbridge Winter Wonderland. Pojawiło się w mojej głowie przekonanie, że w takim razie muszę zgarnąć drugiego ptaka do kolekcji. Co prawda, dolne nuty sugerowały trochę cukrowe tony, lecz miałam nadzieję, że w całości się ukryją, inne wzniosą się jak feniks z popiołów. Pierwszy spadający śnieg... czy ostatni (bo trafił do mnie dopiero w lutym) - mała różnica, ważne, aby ładnie pachniał.

Country Candle First Fallen Snow to zapach oddający zapach świeżego śniegu / pierwszego spadającego śniegu; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta:
First Fallen Snow to intensywna mieszanka jagód, owoców cytrusowych i liści goździków. Świeżo wycięty laur doskonale dopełnia niuanse zimowej mięty i mrożonych malin. Magiczny zapach świeżego śniegu jest optymalnie inscenizowany przez delikatne aromaty świerku i wanilii.
Nuty górne: świąteczne jagody, liść goździka, liść drzewa pomarańczowego 
Nuty środkowe: wieniec laurowy, mrożona malina, mięta zimowa
Nuty dolne: świerk, trzcina cukrowa, laska wanilii 


Recenzja

Suchy wosk pachniał słodko: delikatną wanilią, trochę słodko-ciepłymi przyprawami... I drewnem? Ziołami? Doszukałam się czegoś rześko-kwaskawego, ale też owocowego. Jak dosłodzone, aż dżemowe owoce leśne? Maliny / porzeczki? I może... kruche, waniliowe ciastka z takimi lepkimi dżemami?

Z kominka pierwsza rozeszła się orzeźwiająca słodycz delikatnej, zielonej mięty, wiążącej się z innymi słodkimi, waniliowo-ziołowymi wątkami, z których z czasem odważniej wyłoniła się wanilia.

Wanilia zaprosiła nieco słodko-owocowych motywów dżemów-dżemików. Do głowy przyszedł mi też syrop malinowy i... dżemy w wariantach czerwonych, wieloowocowych, bardzo słodkich, że aż trudnych do sprecyzowania.

Z czasem pojawiło się więcej przypraw o jakby drzewnym charakterze i właśnie samo drewno. Z drewnem wiązały się zioła, dosłownie otulały i oplatały je. Słodko-wytrawne, lekko gorzkawe, poważne, ale nienachalne. Raz czy dwa zrobiło to aluzję do męskiego klimatu, ale potem nadciągnęła silniejsza, jakby waniliowo-cukrowa, może jak ciastka z cukrem, słodycz to stłamsiła. Wydała mi się jakaś... waniliowo-drewniana? Trochę jak choinkowe zawieszki do samochodów?

Z czasem ta lekka goryczka przypraw, coś nawet ostrzejszego (duet pieprzu i goździków?). Ta nuta podkreśliła w owocowych dżemach cierpkość i palony aspekt, znów pomyślałam o syropie owocowym, acz... może lekko korzennym? Z pomarańczową nutką?

Suchy wosk pachniał przeciętnie mocno, a i w kominku się nie popisał. Trzymał się właśnie przeciętności. Rozchodził się średnio długo (chciałabym, by robił to o wiele szybciej), a potem po prostu czuć go w miarę wyraźnie.

Delikatne drewno i troszeczkę słodkich ziół, dżemów, wanilia nie chwyciły mnie przez przesadnie "przysłodzenie" i brak charakteru. Tak to sobie delikatniusio pachniało - w momencie gdy gdyby to wkomponować w porządną siekierę, mogłoby zachwycić. Na marność dołożyła się licha moc. A jednocześnie nie było tu niczego strasznie nagannego. To nie tyle pierwszy padający śnieg, co już upadły potencjał.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz