Grinch się pomylił
Kiedy tłum z obłędem w oczach dostaje przedświątecznej gorączki, na wszelkie wyjścia w miejsca publiczne (sklepy, tramwaje), krzywię się jak Grinch. Nie lubię tego okresu w roku. Spokojnie obchodzę sobie Yule, ubierając drzewko, przygotowując kłodę i spędzając je w domowym zaciszu. Lubię niektóre elementy Gwiazdki, jednak nie te tradycyjne czy wpisane w zachowanie obecnego społeczeństwa. Stąd jak zobaczyłam tytuł wosku, pomyślałam, że to coś dla mnie. Nuty... wydały mi się ciekawe i ryzykowne, ale czułam, że wyjdą dobrze.
Enoia Świąt Nie Będzie to zapach jabłek i mandarynek, miodu, wanilii i sosen, z linii na Gwiazdkę, u mnie jako sojowy wosk "tabliczka czekolady" ok. 55g (czyli 10x5,5g; do kominka wrzucałam po dwie kostki, czyli 11g).
Opis producenta
Świąt nie będzie to zapach, który wypełnia powietrze ciepłem i radością, przywołując magię i ducha wspólnego świętowania.
Na samym początku, w nutach górnych, odkrywasz aromat czarnego jabłka i mandarynek. To jak pierwszy gryz w soczyste owoce podczas rodzinnych spotkań w gronie najbliższych. Dodatkowo, delikatne nuty eukaliptusa nadają zapachowi orzeźwiający akcent, jakbyś wchodził do pachnącego lasu.
W sercu tej kompozycji znajdują się złociste nektary miodu, kwiatu pomarańczy i sosny. To jakby delikatne kwiaty i słodki miód przywoływały wspomnienia o świątecznym stole pełnym pyszności.
Na zakończenie zapach przechodzi w głębokie tony drewniane, zgniecione szyszki i aksamitną nutę kaszmiru i czarnej wanilii. To jakby wieczór przy ognisku, gdzie drewno trzeszczy w ogniu, a nuta wanilii otula ciepłem i przytulnością.
To zapach który przywołuje wspomnienia i kreuje nowe chwile, pełne magii i radości. To jak podróż przez czas, która pozwala cieszyć się każdą chwilą świątecznego okresu. Pozwól sobie na to magiczne doświadczenie i zanurz się w zapachu Świąt Nie Będzie, który przywraca ducha wspólnego świętowania i miłości.
Wosk na sucho pachniał słodko, mieszając jabłka i pomarańcze z niedookreślonym ciastem. Pomyślałam o cieście z jabłkami z wanilią na teoretycznie kruchym, acz zawilgoconym maślanym spodzie, ale też ciastkach maślanych i miodzie. Przemknęła nawet myśl o surowej masie na ciasto. Jasny miód mieszał się z soczystymi owocami i kwiatami. W tle przewinęło się drewno i świeżo-kwaskawe sosny, jednak wydały mi się podporządkowane wszechobecnej słodyczy. Oprócz słodkich pomarańczy czułam jeszcze coś... Mandarynki? Za cytrusami przemknęło mi jeszcze coś czerwonego - maliny? Syrop malinowo-miodowy?
Z kominka pierwszy rozszedł się nieoczywisty splot ciasta i drzewa iglastego. Pomyślałam o surowej masie na ciasto, cookie dough, a zaraz potem o słodkim cieście z jabłek z wanilią na maślanym, jasnym spodzie. Bardzo, bardzo słodka szarlotka zmieszała się z maślanymi ciastkami z miodem. Miód to musiał być złocisty, jasny i kwiatowy. Kwiaty także dołożyły słodyczy, acz obudziły też pewną lekkość. Pomyślałam o białych, różnych kwiatach, wśród których znalazł się jaśmin.
Rześkawe, acz bardzo słodkie kwiaty, splotły się z rześkością drzew iglastych. Była to rześkość okiełznana. Do głowy przyszła mi choinka, wyraziście pachnąca w pomieszczeniu, w którym unoszą się ciastowe aromaty, gdzie dobiega nuta pieczonego ciasta. Nagle kompozycję przecięły mandarynki - zupełnie, jakby ktoś je obok obierał. Podkreśliły czerwone jabłka i ich leciuteńki kwasek. Wydaje mi się, że wyłapałam jeszcze nutę czerwonych owoców... acz przygłuszoną miodem. Może jakiś syrop malinowy lub malinowy grzaniec? Z czasem kwaskawe owoce, przy wsparciu drzew iglastych - sosen? - wyłoniły się naprawdę wyraźnie, a do mandarynek doszły słodkie pomarańcze. Może też jakiś wypiek ze skórką pomarańczy? Bo jednak nie rozproszyły ciepła przytulnego wnętrza i wątku ciepłego ciasta.
Wosk zarówno na sucho, jak i w kominku (ja zawsze wrzucam dwie kostki tabliczek Enoia), pachnie mocno, acz nie siekierowo. Rozchodził się średnio długo, ale za to równomiernie i porządnie. Utrzymywał z kolei średnio długo, ale raczej krótko niż długo. Brokatowy efekt bardzo miły dla oka.
Kompozycja wydała mi się ciekawa. Mimo wielu słodkich, ciastowo-ciastkowych nut, miodu i wanilii nie wyszła zbyt jedzeniowo i właśnie ciężko-ciastowo, a tak... zimowo, świątecznie. Trochę iglastych drzew, mandarynki i pomarańcze to wyrównały. Kwiaty z kolei, mimo że też były słodkie, tchnęły rześkość. Zapach ryzykowny, ale podobał mi się (mimo że jednak nie był w pełni "mój"). To Gwiazdka w pigułce - tak wyrazista, że Grinch by pewnie się wystraszył. I na pewno się pomylił, bo myślę, że z takim woskiem, bardzo łatwo o świąteczny nastrój.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz