Słodziutki króliczek
W pierwszej chwili nie wiedziałam, co myśleć, gdy zobaczyłam nową linię Goose Creek z etykietami jakby malowanymi, bardzo ładnymi, przypominającymi akwarele, ale jednak... tak odbiegającymi od tego, co normalnie oferuje marka. Trochę niepewna wybrałam na początek jeden, do spróbowania czy z obrazkami nie zmieniła się jakość. A tu... już pomogłam sobie i opisami nut, i obrazkiem, bo zając / królik po prostu do mnie przemówił. Zając zimowy, jak wszystko na to wskazywało, bo na szczęście producentowi nic się nie pomyliło i żadne pisanki się tu nie zaplątały. Bo ta nowa linia to przecież nie jaja, prawda? Niestety nim wosk wrzuciłam do kominka, zrodziło się mnóstwo obaw, bo zmiany zaszły też w pakowaniu - etykiety zamiast kartoników obecnie są jako naklejki. Ta zmiana szła w parze ze spadkiem jakości samego wosku. Bałam się, że i ten jest "z tych gorszych".
Goose Creek White Woods & Apple to zapach białego drewna i jabłek, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).
Opis producenta
Zapach ośnieżonych jabłek wypełnia zimowy, biały las.
Nuty zapachowe: drewno mahoniowe, chrupiące jabłko, igły jodły i bergamotka
Recenzja
Suchy wosk uderzył wonią słodkich, kaszowatych jabłek i niemal waniliowo słodką, może lekko cynamonową masą jabłkową (przecierem?). Przeplotła to słodko-chłodną mięta. Wprowadziła lekką, ziołową goryczkę, za której sprawą wemknęło się drewno. Ono mieszało się z drzewami iglastymi i cytrusem. Zapewniły lekki kwasek o chłodnym i rześkim wydźwięku.
Z kominka pierwsze wymknęło się dosłownie słodziutkie jabłuszko. Pomyślałam o soczystym, acz nieco już kaszowatym, zmiękłym oraz o jabłku duszonym z cynamonem. Poganiała je jodła... czy wręcz urocza jodełka i sosenka. Drzewa iglaste połączyły świeżość, lekki kwasek, ale też słodycz drzewno-leśną z jabłkami. Jabłka tym samym zwróciły uwagę na swoje czerwone, nieco charakterniejsze skórki. Cynamon nakręcał się nawzajem z drewnem. Wyobraziłam sobie też jasno drewniane meble i półmiski - być może na jakaś słodką masę z jabłek.
Słodycz jabłek rosła znacząco. Dołączyła do nich wanilia i może nawet odrobinka miodu. Słodycz miała w sobie pewną głębię; szlachetności dodał jej akcent żywicy. Ta przypominała o drzewach iglastych, które z czasem dodatkowo podkreśliły cytrusy. Z lekką goryczką skórki? W tle zamajaczyło też rześkie zioło o chłodnym charakterze... Słodka mięta? Wyobraziłam sobie jabłkowy mus ze świeżo ciętą miętą. Sugerowało to pewien rześki chłód, jednak cynamon narzucił całości ciepły charakter. Z czasem jego ciepło zasugerowało nawet kominek i płonące drewno. Przy którym to się siedzi, zaciąga zapachem choinki i je waniliowo słodką masę z jabłek (z miętą?). Po pewnym czasie jednak masa zmieniła się w maślane i duszno-ciężko słodkie ciasto z jabłkami z cynamonem. Z kruszonką i z przesadzoną ilością wanilii, co zaczęło aż męczyć.
Wosk pachniał intensywnie na sucho, a w kominku intensywnie, aż siekierowo. Byłoby to plusem, gdyby nie to, że z czasem poszedł w przesłodzonym, aż duszącym kierunku. Rozchodzi się błyskawicznie, równomiernie i nie tylko po pomieszczeniu z kominkiem. Utrzymuje się dość długo - leciutko pobrzmiewa nawet następnego ranka.
Kompozycja złożona z jabłek z cynamonem i wanilią oraz drzew iglastych z nutami drewna, mięty i cytrusów była bardzo ładna, obiecująca, lecz niestety z czasem zrobiła się przesłodzona i nadto ciastowa. Gdyby nie ta ciężko-słodka końcówka, wosk mógłby być zachwycający.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz