czwartek, 9 listopada 2023

wosk / świeca Chestnut Hill Autumn Days

Jesienna prostota

Uwielbiam jesienną aurę, więc bardzo ciekawią mnie wszelkie zapachy, które ją podkreślają. Jako że wyrobiłam sobie dobre zdanie o marce Chestnut Hill, a opis tego wosku brzmiał w moim stylu (czyi mimo nuty jabłek nie za bardzo owocowo-jedzeniowo), kupiłam. A pierwszy raz do kominka wrzuciłam w dniu, w którym miałam ochotę na prostego pewniaka. Czy przeczucie mnie nie myliło?

Chestnut Hill Autumn Days to jesienny zapach jabłek z przyprawami korzennymi, u mnie jako wosk - mieszanka sojowego z domieszką parafinowego; opakowanie to 85g, czyli 6 kostek.

Opis producenta
Wrzuć trochę drewna do kominka, weź jabłkowy cydr i pozwól ciepłym przyprawom wypełnić jesienne powietrze.


Recenzja

Suchy wosk pachnie intensywnie ostro-słodkimi przyprawami korzennymi z goździkiem i kardamonem na czele oraz suchymi, szeleszczącymi liśćmi o wysokiej goryczce. Czułam szlachetne, poważniejsze drewno i paloną nutę, właśnie też palone drewno. Do tego szczypta cynamonu, może pieprzu, który wymknął się z piernika i słodycz jabłek czerwonych lub nawet duszonej z cynamonem masy jabłkowej w tle. W pikanterii zaplątała się pewna soczystość, świeżość - może właśnie jako wiatr sprawiający, że opadłe  z drzew, złoto-czerwone liście aż wirują w powietrzu.

Z kominka pierwsza rozeszła się niejednoznaczna słodycz, przepleciona wilgotną nutą rozmokłych, zalegających na chodnikach i trawnikach liści. Zaraz jednak jakby ociepliło je jesienne słońce. Zaczęło nieco otoczenie - w zasadzie kompozycję - rozgrzewać. Poczułam palone drewno i jakby kruchy, maślany, nieco zbyt mocno przypieczony wierzch ciasta. Słodycz była jednak stonowana.

Niemal usłyszałam po chwili szelest suchych, drapiąco-goryczkowatych złotych liści. Przyszedł mi do głowy pieprz i korzenność, którą po chwili zalały słodkie, acz soczyste czerwone jabłka. Z wyraźnie zaakcentowaną charakterniejszą skórką. Zaplątał się w nich nieco winny, prawie kwaskawy akcent. Mieszały się częściowo z palono-pieczonym wątkiem i ciepłem, zmieniając się w szarlotkę. Słodycz wzrosła wraz z ciepłem, z którego wyłonił się słodko-ostrawy cynamon. Nie za słodka, znacząco soczysta i subtelnie korzenna szarlotka splotła się na równych prawach z szeleszczącymi, jesiennymi liśćmi. I może lekkim echem palonego drewna oraz wspomnieniem wilgotnej ziemi.

Suchy wosk pachniał w miarę intensywnie, a w kominku dość długo średnio mocno, a mocno dopiero po dłuższym czasie. Nawet wtedy jednak nie był siekierą. Rozchodzi się w porządku, równomiernie i nie tylko w pomieszczeniu z kominkiem, ale na pewno nie wydał mi się wszędobylski. Utrzymuje się średnio długo.

Wosk ten był dobrze wyczuwalny, ale bez dosadności. Liście, trochę wilgoci, a potem ciepło i liście suche, nieprzesłodzona szarlotka i lekka korzenność przyjemnie zgrały się ze słodkimi jabłkami i szarlotką. Zapach może nie porwał jakoś szczególnie, ale był ładny i właśnie taki... przyjemny, budujący przytulną atmosferę złotej jesieni. To prosty, porządny zapach.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz