Zapachowa procesja
Lubię nietypowe zapachowe połączenia z owocami, nie zaś te czysto owocowe, stąd gdy zobaczyłam zestawienie jeżyn i kadzidła, wiedziałam, że muszę je mieć. W ciemno jeszcze nie umiałam powiedzieć, czy na pewno mi ono pasuje, lecz czułam, że... owszem. Cytrusy w kadzidlanym otoczeniu bowiem wychodzą ciekawie. A jeżyny? Przecież w wielu, tych tak lubianych przeze mnie halloweenowych kompozycjach, się pojawiają.
EBM Creations Blackberry Frankincense to sojowy wosk o zapachu oddającym księżycową ścieżkę, czyli kwiatów, wanilii, piżma i pudru; u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).
Złożona i wyrafinowana kompozycja o bogatym i aromatycznym aromacie. Jeżyny i cytryny ze szczyptą pikanterii łączą się, by stworzyć wyjątkowy i intrygujący zapach. Jeżyny dodają słodyczy i owocową nutę, podczas gdy kadzidło ociepla i zapewnia akcent ziemi. Szczypta przypraw to tchnienie głębi dla ceniących odważne zapachy. Całość jest słodka i zarazem ziemista, a dzięki temu uskrzydlająca, jak i uspokajająca.
Recenzja
Suchy wosk pachniał słodko i ciepło, trochę cynamonowo-pieprznie, trochę perfumeryjnie. W tle majaczyły słodkie jeżyny i jagody, owoce leśne... Z lekko kwaskawym akcentem cytryny, wnoszącej rześkość powietrza. To mieszało się z kwiatami prosto z jakiejś procesji, gdzie - na świeżym powietrzu - czuć też coś kadzidlanego. I słodko-pudrowego? Jak pudrowe owoce, np. suszone i sproszkowane? Robiły nieśmiałą aluzję do cukierkowości, ale na tym się kończyło.
Z kominka pierwsze rozeszło się ciepłe i słodkie kadzidło. Pomyślałam o suchej żywicy o ciężkawym charakterze. Zaraz jednak przeplotła ją kwaskawa cytryna. Nie była intensywna, ale wyraźna i jednoznaczna. Mniej jednoznaczne okazały się owoce, które ruszyły za nią. Wyobraziłam sobie rozmaite krzaczki owoców leśnych, właśnie gdzieś na świeżym powietrzu.
Czułam też kwiaty... słodkie i ciepłe. Może trochę cynamonu? Mieszał się on z żywicą, czasem zahaczając o pieprzność. A może to tylko takie bardziej grzejące ciepełko? Raz czy dwa przemknęły mi czarne porzeczki, jeżyny... słodko-cierpkie, kwaskawe. Chwilami aż urocze. Kadzidlaność mieszała się z kwiatami. Znowu pomyślałam o jakiejś procesji i płatkach kwiatów... może też kwiatach suszonych? Płatkach, które idą i rzucają dzieci - bo o to wydźwięk zrobił się dziecięco-słodyczowy. Owoce schyliły się ku pudrowo-cukierkowemu klimatowi. Jagódki, porzeczki i cytrynka jawiły się uroczo i słodko, mimo że też kwaśno-soczyście.
Wosk suchy był bardzo intensywny, w kominku średnio. Rozchodził się w miarę szybko, średnio równo - to tu, to tam. Utrzymywał raczej krótko.
Całość niby była ładna, bo i kadzidlana żywica, i owoce ciemne leśne, a dokładniej czarne porzeczki, jeżyny oraz cytryna mi się podobały, jednak... ta cukierkowość, pudrowość zaburzyłyciężkawo-rześki i szlachetny klimat. Ciekawy zapach, z potencjałem, ale na tym koniec.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz