piątek, 30 września 2022

wosk EBM Creations Forever Midnight

Nie taka północ mroczna

Swego czasu znalazłam w internecie interesującą amerykańską markę, EBM Creations robiącą woski o niespotykanych tytułach / wariantach. Od razu pomyślałam, że są twórczy i że prawdopodobnie lubią zabawy w skojarzenia, snucie opowieści - zupełnie jak ja! Niektóre zapachy wydawały mi się wręcz dzikie i... niektóre zapragnęłam przetestować. A jednak to musiało poczekać, aż pojawiła się możliwość kupienia na kostki, bo niestety cena odstraszała od kupowania całych wosków ryzykownych zapachów. Gdy obkupiłam się w mnóstwo pojedynczych kostek, testowanie postanowiłam mimo wszystko zacząć od czegoś obiecującego i zarazem w miarę bezpiecznego.
Ta etykietka po prostu mnie zachwyciła. Mroczne klimaty, noc - jak tego nie uwielbiać? Ciekawe, czy to właśnie poczuję?

EBM Creations Forever Midnight to sojowy wosk o zapachu oddającym północ, czyli orchidei, wanilii i nektaru śliwkowego, u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Zmysłowa mieszanka kwitnącej nocą orchidei waniliowej i soczystego nektaru śliwkowego z nutą bogatego likieru karmelowego.



Recenzja

Suchy wosk uderzyła kwiatami, których słodycz podkręciła wanilia. Ona sama przywodziła na myśl laskę wanilii, ale właśnie też kwiaty. Do tego czułam sporo soczystości cytrusów i może śliwek? W tle odnotowałam też lekko paloną nutkę, która dodała kompozycji powagi i męskiego charakteru. Kryła się jednak wśród konkretnych, jakby zawilgoconych jasnych kwiatów. Może tej lilii wodnej?

Z kominka jako pierwsze zaczęły wyłaniać się delikatne kwiaty. Były słodkie, acz wręcz w zwiewny sposób. Musiały być białe. Zaraz doszła do nich słodycz karmelu i wanilii, nieco cięższe, ale nie ciężkie. Wyobraziłam sobie dużo jasnych kwiatów wanilii, a z jej laską, ziarenkami dopiero w tle. 

Obok rześkości kwiatów pojawiła się słodka soczystość. Przybyły wielkie, jasne śliwki (renklody? japonki?) i chyba trochę brzoskwiń. Były nieśmiałe i splecione w jedno z kwiatami. Na myśl przyszły mi kwiaty skryte w mroku, nieco "zamykające się" na noc... gdzieś nad wodą? Czułam wilgoć i rześkość letniej nocy. A jednak i ciężkawość się w tle pałętała... Drzewa? Słodycz podpowiadała mocno palony karmel, ale dosłownie odrobinkę.

Zapach był ładny. Początkowo, przez paręnaście minut jednak bardzo subtelny i zanim pomyślałam, że nuty mogłyby rozbrzmieć wyraźniej, okazał się bardzo mocny i wyczuwalny prawie w całym mieszkaniu. Na sucho nic nie zdradzało, że moc będzie aż tak zacna. Aromat rozchodził się więc w tempie średnim, ale porządnie. Utrzymywał się niezbyt długo.
Tym jednak, co sprawiło, że trafił w me serce jest efekt wizualny. Roztopiony wosk okazał się brokatowy. Skrzył się, migotał, co wyglądało zjawiskowo.

Wysoka słodycz, kwiaty i trochę soczystych, słodkich i nieoczywistych owoców to nuty przyjemne, ale tym czegoś brakowało. Może jakąś cichutką, letnią noc oddają, ale na pewno nie scenerię z etykietki. (Chociaż cicha noc latem to raczej oksymoron.) Wosk miał kobiecy charakter, raczej słodki i uroczy, a nie kogoś rzucającego uroki (huehue - północ w końcu godzina czarownic).

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz