poniedziałek, 29 sierpnia 2022

wosk / świeca Goose Creek Morning Mist

 Nieprzymglona wyrazistość mgły


Kocham mgłę. Gdy jesiennym rankiem idę, czuję, jak mnie otacza, czuję pewną magię. Aż brakuje słów, by oddać wszystko, co czuję. I w zasadzie... nawet nie próbuję, bo mgle należy się cisza. Wzmacnia całą jej tajemniczość i piękno. Miałam nadzieję, że temu woskowi uda się to uchwycić.

Goose Creek Morning Mist to zapach porannej mgły, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Tak spokojnie! Chłodna mgła wypełnia las... to pogoda na wędrówki.
Nuty górne: mgła górska
Nuty bazowe: bergamotka
Nuty dolne: eukaliptus, lasy


Recenzja

Na sucho wosk uderzył rześką słodyczą eukaliptusa i mięty, wprowadzające chłodek. Pomyślałam o mgle i poranku, kiedy to prosto spod prysznica, jeszcze z unoszącym się zapachem żelu pod prysznic, wyruszyło się... wśród jakieś zieloności. Wilgotne, nasiąknięte rośliny, drzewa i trawy zdawały się mnie otulać. Męski charakter żelu podkreślił odrobinkę soczyście-goryczkowaty cytrus.

Kiedy wrzuciłam wosk do kominka, najpierw rozeszło się tło o ewidentnie męskim charakterze. To było jak żel czy dobry dezodorant - rześki, świeży, ale z pewną ciężkością, dosadnością. W jego chłodzie przemknął eukaliptus i mięta, roztaczając swoją słodycz. Dosłownie widziałam ich świeże, zielone liście, pokryte w dodatku deszczem lub rosą. 

Do głowy jak nic przyszła mi mgła. Chłodna, wilgotna. Wydawała się wręcz namacalna. Mgła, spowijająca wilgotny, gęsty las... Wyraźnie czułam wszelkie wilgotne trawy, mchy, porosty... i zawilgocone drzewa. Nawet trochę mokrej ziemi? Kryła w sobie goryczkę. Goryczkę, którą zaraz podłapały cytrusy, splatające mglisty las z męskim żelem. Ich soczysty wątek jeszcze rozkręcał rześkość. 

Mięta, eukaliptus i w zasadzie jeszcze bardziej złożona ziołowość też nie próżnowały. Szlachetna, chłodna słodycz pokazała pazurki, ale nie narzucała się innym nutom.

Z czasem wilgocie poszczególnych wątków zlały się w jedno, trochę zelżały, nie tracąc charakteru. Jakby mgła nieco się przerzedziła, ale wciąż zachwycała chłodem, rześkością i... całym swym klimatem.

Zarówno suchy, jak i po ogrzaniu, wosk pachnie bardzo, bardzo mocno. Rozchodzi się w sekundę i utrzymuje odpowiednio długo. Zapach jest autentyczny i wyrazisty, świetnie oddaje zarówno tytuł, jak i etykietkę.

Zakochałam się w tym wosku. Gdy zamknęłam oczy, naprawdę poczułam się, jakbym kroczyła we mgle. Chłodnej i cudownej. To też wilgotny las, rześko-słodkie zioła i męski charakterek. Wszystko mocne, wyraziste - wcale nie... przymglone (hue hue). W takiej mgle można by błądzić bez końca!


10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz