poniedziałek, 1 sierpnia 2022

wosk / świeca Goose Creek First Autumn Frost

Nie taki mroźny mróz

Nie ukrywam, że latem odliczam dni do jesieni. Wprost ją uwielbiam i gdy tylko dostrzegam jej pierwsze zwiastuny, wyczuwam pierwsze jesienne powiewy, jestem zachwycona. Gdy zobaczyłam etykietkę tego wosku i przeczytałam opis, czułam, że to coś dla mnie. Chciałam jak najszybciej dostarczyć sobie chociaż namiastkę tej cudnej pory roku (wosk kupiłam w lipcu).

Goose Creek First Autumn Frost to zapach pierwszego jesiennego chłodu, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Przebudzenie na pierwszy w tym sezonie chłodny jesienny mróz.
Nuty górne: balsam
Nuty bazowe: eukaliptus, bursztyn
Nuty dolne: sosna, koniczyna


Recenzja

Po otwarciu suchy wosk zapachniał mchem i sosną. Kompozycja była chłodna i słodkawa, trochę eukaliptusowo-aloesowa, może miętowa. Pomyślałam też o kwaskawych, zielonych igiełkach drzew iglastych, mieszającymi się z poranną trawą... wilgotną i chłodną, z lekko ziemistym, męsko-dezodorantowym tłem. Czułam też sporo drzewnej, nieco balsamicznej goryczki, więc oczami wyobraźni ujrzałam szyszki i korę drzewną. Chyba wyłapałam też coś ziołowego.

Z kominka pierwsza rozeszła się chłodna słodycz, kojarząca się z eukaliptusem, miętą, może też trochę roślinnymi słodzikami, a tuż za nią zielona sosna. Ich rześkości połączyły się. Także sama sosna wydała mi się poniekąd słodkawa. Poczułam jakby motyw wody... Pomyślałam o rosie na zielonej trawie i swoistej aurze, jaka wytwarza się nad jeziorem jakiś czas po ciepłym deszczyku. Może też o miękkim i wilgotnym mchu.

Z czasem do tego wszystkiego dołączyła odrobinka szlachetnego, poważnego drewna. Odnotowałam lekką, żywiczną goryczkę, nasuwającą skojarzenie z miętą w wersji bardzo ziołowej. Wciąż jednak była słodka - myślę więc o świeżych listeczkach mięty zielonej. Całość zdawała się nimi muskać. 

Poprzez zdecydowaną, nieco "choinkową" sosnę (i chyba ogólnie "zieloności") wlało się trochę niemal soczystego, orzeźwiającego kwasku. Bardzo świeżego - to pewne. Jednocześnie poważniejsza nutka żywicy trochę rozmywała sosnowość, co na koniec dało efekt mieszanki drzew iglastych i wilgotnej, zielonej trawki ze słodkim eukaliptusowo-miętowym tłem.

Suchy wosk pachnie bardzo intensywnie, podczas palenia z kolei intensywnie epizodycznie. Ma momenty, że słabnie. Wciąż jest wyczuwalny, ale bardzo delikatnie, utrzymuje się raczej tylko rześkość i świeżość. A jednak i tak wiele czuć. Rozchodzi się bardzo szybko i dość długo utrzymuje.

Całość przypadła mi do gustu. Orzeźwiająca słodycz mięty, eukaliptusa i słodko-kwaskawa, sosna z żywicznym echem były intrygujące. Przytulił się do nich w całkiem ciekawy sposób motyw wody. Mimo rześkości czułam też ciepło. Nie jestem przekonana, czy najlepiej oddaje to tytuł i etykietkę, ale kompozycja i tak jest godna polecenia.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz