Niewinna winnica
Obecnie wina nie piję, a jak dodaję jakieś do gotowania, psuje mi danie, jednak świeczka, obiecująca winnicę z tak pięknymi winogronami (niemal czarne, granatowe to moje ulubione), z łatwością przyciągnęła moją uwagę. Szkoda, że nie doczytałam opisu, w którym wyraźnie jest napisane, że chodzi o winogrona różowe (acz i te lubię, choć nie wszystkie odmiany). Pomyślałam, że być może wpisze się w klimaty Goose Creek Beautiful Creatures czy chociaż Yankee Candle Vineyard; że będzie do nich podobna. Wosk (wosk, bo potraktowałam to właśnie tak) ten jednak wydawał się być idealny dla mnie tej jesieni, bo jakoś nie mogłam trafić w tym sezonie na satysfakcjonujące winogrona.
Country Candle Merlot Vines to zapach oddający klimat zimowej drzemki; u mnie jako Daylight (42 g) potraktowany jako wosk - w kominku (wrzucałam po ok 10-11g).
Opis producenta
Delikatny biały dąb otulony, niczym lśniącymi klejnotami, nutami czerwonych winogron i bogatych gron Merlot, podkreślony delikatnymi akcentami czerwonej róży.
Nuty górne: porzeczka, winogrono
Nuty bazowe: róża, jagoda
Nuty dolne: drewno, piżmo
Recenzja
Na sucho świeczka zapachniała mi bardzo soczyście i świeżo mieszanką winogron, drobnych ciemnych owoców z malinami oraz kwiatów. Na pewno czułam róże, ale chyba też jaśmin. W tle zaznaczyło się poważniejsze drewno i motyw suchych, szeleszczących jesiennych liści. Może też, trochę z nimi związana, odrobinka syropu klonowego? Całość wydała mi się bardzo ciepła.
Z kominka pierwsze wyłoniły się słodkie, zahaczające o cukierki / landrynki maliny. Po chwili mieszały się z innymi drobnymi owocami. Do głowy przyszły mi jagody, porzeczki i... może i winogrona gdzieś wśród nich przemknęły. Zdecydowanie jednak dominowały owoce lasu w wydaniu coraz bardziej cukierkowym. Winogrona - ciemne i różowe - podchwyciły niemal cukrową słodycz i przedstawiły się jako dżem czy galaretka "jelly" winogronowe.
Do głowy przyszło mi też nadzienie z przesłodzonych, lukrowanych pączków, które ma różany charakter, a opiera się na mieszance czerwonych owoców. Takie coś słodziaśnego i marmoladowego. Pączki... w zasadzie też czułam jako takie. Świeże i jeszcze ciepłe, a do tego okrutnie przesłodzone. W tle bardzo nieśmiało, pod to pączkowe ciepło, podkradła się odrobinka jesiennych ni drzew, ni liści. Nie zagrzało jednak miejsca na długo, a cukierkowo-landrynkowe owoce leśne natarły z nową mocą. To właśnie one, z malinami na czele, zakończyły, jak i rozpoczęły występ. Winogrona - też cukierkowe - tylko jakoś tam sobie przy nich lekko pobrzmiewały.
Świeczka zarówno na sucho, jak i używana jako wosk, pachnie intensywnie. Z kominka zapach rozszedł się szybko i wyraziście, równomiernie. Wydał mi się trochę zbyt dusząco-wgryzający się w pomieszczenie. Utrzymywał się jednak średnio długo. Na drugi dzień nie było już po nim śladu.
Zapach mi nie podszedł i nie oddaje tytułu, etykietki. Zamiast winogron i winiarni, otrzymałam słodziakowate, przesłodzone cukierki, landrynki w wariancie owoców leśnych. Przewodziły maliny, a winogrona tylko się tam trochę plątały. Natłok tych przesłodzonych, "słodyczowych" owoców dopełniła wizja pączków z marmoladą różaną z czerwonych owoców. Drzew czułam ogromny niedosyt, można by je przeoczyć, a były jedynym, co mogłoby uratować kompozycję od przesłodzenia. Uwierzę, że może się podobać lubiącym takie owocowe słodziaki, bo jakościowo nie mam zarzutów, ale mnie ta kompozycja nie przekonała. Męczyła mnie landrynkowością.
6/10


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz