wtorek, 2 stycznia 2024

wosk DeLight Scents Dymna Róża

Babcina zadyma

Uwielbiam zapach róż, a kwiaty najlepiej w moim odczuciu wychodzą w cmentarnym wydaniu. Gdy tylko dostrzegłam ten wosk, przyszło mi do głowy, że może to być woskowa wersja zapachu Kamini Gothic Rose. Marki nie znałam, więc pomyślałam, że przy okazji miło będzie jakąś nową (dla mnie) poznać. Z tego, co przeczytałam w internecie, wynikało, że woski Delight Scents są naturalne sojowe i ręcznie wylewane.

DeLight Scents Dymna Róża to zapach róż i dymu, u mnie jako sojowy wosk; w opakowaniu 80g (6 kostek po ok. 13g).

Opis producenta
Perfumeryjne połączenie róży, kadzidła oraz tonki. Ciężki i wytrawny zapach kadzidła odświeżony jest kwitnąca różą wprost z ogródka babci. A delikatnej słodyczy nadaje mu fasola tonka.


Recenzja

Suchy wosk pachniał bardzo słodko i ciężkawo. Kwiaty, w tym jasne, różowe i białe róże mieszały się z wanilią i kobiecymi, ciepłymi perfumami. Pomyślałam o szalach, przesiąkniętych kadzidełkowym dymem, pudrze i kremie Nivea. Róże mieszając się z tym i waniliowym ciepłem przełożyły się na wydźwięk nieco babciny.

Z kominka pierwsza wypłynęła słodycz wanilii. Mimo że nie silna, wydała mi się ciężka i nieco babcina. Pomyślałam o swetrach i innych ubraniach, przesiąkniętych kwiatowymi, damskimi perfumami. Po chwili dołączyła do tego lekka słodycz jakiś kremów do rąk, pudru... Z czasem trochę zelżała, a mi do głowy przyszedł krem Nivea. Mieszał się z kwiatami ogółem, acz w tym faktycznie różami. Wyobraziłam sobie jasne: białe i różowe, o drobnych główkach. Uległy ciężkiej wanilii. 

Z czasem przemknęła lekka soczystość... sugestia kwasku? Coś pobrzmiewało, acz było to prawie nieuchwytne... Pomyślałam jednak o przesłodzonej, kwiatowej herbacie z cytryną. Wanilia nie dawała za wygraną. Róże mieszały się z innymi kwiatami, a ciężkość słodkiej wanilii wzbogaciła się o nieco dymną nutkę, kojarzącą się z wailiowymi kadzidełkami. Acz to skojarzenie luźne i drobne. Cytrus raz po raz jeszcze przemknął.

Zapach suchego wosku był delikatny. W kominku nieco mocniejszy, ale też uważam go raczej za delikatny. Rozchodził się w średnim tempie, niezbyt równomiernie. W jednym miejscu pobrzmiewał bardziej, w drugim prawie w ogóle go nie czuć - i nuty chwilami różnie się rozkładały. Utrzymywał się bardzo krótko.

Wosk zupełnie mnie nie chwycił. Słaby zapach i nuty zupełnie odbiegające od wyobrażenia o "dymnej róży", jakie miałam. Słodka, waniliowo-babcina kompozycja zaserwowała mi róże, ale i ogólną kwiatowość... Tylko że rozmytą kremowo-perfumeryjnymi nutami. Nie umiem w tym wosku znaleźć niczego, co mogłabym pochwalić. Acz nie był tragiczny... Po prostu bardzo nie w moim guście. To nie dymna róża, a babcina zadyma - tyle tu babcinych nut przywiało, że... Ech, a mogło być tak pięknie.

4 /10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz