Rozpusta dla nosa
Gdy pomyślałam o rozpuszczających się bałwanach... Cóż, zawsze smutno robiło mi się na ich widok. Mimo że to, iż się topią, oznaczało, że odchodzą mrozy, których nie cierpię. Mroźne zapachy, oddające zimę jednak bardzo lubię. Stąd zaciekawił mnie ten wosk. Byłam bardzo niepocieszona, gdy dowiedziałam się, że raczej nie wróci, po tym, jak pojawił się na krótko na początku tej zimy, a ja nie zdążyłam kupić. Czekała mnie jednak miła niespodzianka. Kiedy zapytałam właścicielkę sklepu internetowego Enoia o coś związanego z być może zamówieniem, odpisała mi, że dorzuci mi Bałwana, bo jednak jakiś został. Ależ się ucieszyłam! Już nie mogłam się doczekać, kiedy powącham to - mam nadzieję - cudo, już normalnie niedostępne.
Enoia Rozpuszczony Bałwan to zapach mięty i eukaliptusa, zimowego lasu i słodkich owoców z piżmem, z linii na Gwiazdkę, u mnie jako sojowy wosk "świąteczne wzory święty Mikołaj / laska" po ok. 3-4g (do kominka wrzuciłam raz 10g, raz 8g).
To kompozycja, która przenosi nas w magię zimy, w chwile, gdy bałwan zaczyna topnieć, a świeży zapach powietrza jest równoważony przez aromaty przypraw i chłodzących nut. Już na początku wyczuwasz świeży zapach eukaliptusa i mrożonej mięty, które przywołują w pamięci obraz zimowego poranka. Soczysta bergamotka i zielone jabłko nadają kompozycji odrobinę słodyczy i świeżości.
W sercu tej kompozycji pojawiają się goździki, jałowiec i syberyjski cyprys, które przywołują aromaty lasu zimowego. To jakbyś wędrował przez las pokryty białym puchem śniegu, wciąż czując świeży chłód.
Na zakończenie, w nutach bazy, wyczuwasz delikatne piżmo i akord śnieżny. To jakby zamarznięty bałwan pozostawił w powietrzu lekką aurę ciepła, przypominając o magicznych chwilach zimy.
"Rozpuszczony Bałwan" to zapach, który przywołuje atmosferę zimowego krajobrazu, gdzie każdy oddech jest jak kropla rosy na mroźnym liściu. To zaproszenie do magicznej podróży przez zimowy świat, pełen świeżości i uroku. Pozwól sobie zatopić się w tym zapachu i odkryć jego zimowy urok.
Suchy wosk pachniał słodko i rześko miętą, eukaliptusem i innymi, słodko-chłodzącymi ziołami, które od razu przełożyły się na myśl o skrzypiącym śniegu, który iskrzy się i lśni w słońcu. Czułam bowiem także ciepło. Słodkie zioła przełamał kwasek drzew - choinki, ale i całego lasku iglastego. ZIelone igiełki podkreśliły cytrusy, a słodycz z kwaskiem związały nieśmiałe nuty jabłek. Śnieg i chłodne zioła w zimowym wydaniu jednak dominowały.
Z kominka pierwsza rozeszła się chłodno-ziołowa słodycz. Z jednej stronny oddawała miętę i eukaliptusa, z drugiej... świeżość lasu iglastego, w którym drzewa pokryte są śniegiem. Pomyślałam o śniegu, skrzącym się w słońcu, jako że pojawiło się też pewne ciepło. W ziołowej słodyczy odnotowałam lekką goryczkę, nadającą jej szlachetności.
Za sprawą mięty wzrosła słodycz. Do głowy przyszedł mi zimowy koktajl / smoothie ze słodkich jabłek i leciutko kwaskawych cytrusów z miętą i przyprawami. W nim połączył się rześki chłód z lekkim ciepłem. Poczułam delikatne przyprawy korzenne, po których wzrosła soczystość. Nie mocno jednak, bo drzewa iglaste mocno ją otoczyły. W zaśnieżonym lesie sama nuta drzew coraz bardziej umacniała swą pozycję. Drewno świeże, kwaskawo iglaste raz po raz chyliło się ku roślinno-zielonym akordom. Wyobraziłam sobie topiący się śnieg, odsłaniający nieśmiałą, wyrastającą po zimie trawę. Muskały ją ciepłe, słoneczne promienie, które podsunęła piżmowa nuta. Zaplątał się tam też nieco kwiatowo-wilgotny akcent wody... czy nawet nie, a po prostu taka... rześkość, trudna do dookreślenia. Jakby iść przez las po skrzypiąco-topiącym śniegu, w słońcu.
Suchy wosk pachniał średnio mocno, ale wyraźnie. W kominku moc okazała się średnio-wysoka, aspirująca do wysokiej. Zapach rozszedł się szybko, równomiernie i bardzo wyraźnie. Utrzymywał się krótko. Brokatowy efekt wizualny bardzo przyjemny.
Zapach bardzo, bardzo mi się spodobał. Lubię takie nieoczywiste połączenia, a ciepło z chłodem, koniec zimy, śnieg topiący się na słońcu, lekkie nuty roślin, sporo drzew iglastych, zioła, mięta właśnie takie były. Lekki, soczyście-słodki motyw jabłek i cytrusów zwieńczył ten chłodno-ciepły, przyjemny bukiet. Gdyby to była siekiera, nie wahałabym się przed wystawieniem maksymalnej oceny... A tak, zawahałam się, no ale jednak to się Rozpuszczonemu Bałwanowi należy. Wąchanie tego wosku to rozpuszczanie zmysłu węchu!
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz