niedziela, 22 stycznia 2023

wosk / świeca Country Candle Frosty Branches

Mrożąca świeżość

Dosłownie dzień po stopieniu wosku Chestnut Hill Peace on Earth rano spojrzałam w okno i... zobaczyłam wirujące w powietrzu płatki śniegu. Choć było na tyle ciepło, że topiły się docierając do ziemi, trzeba przyznać, że pogoda rozbawiła mnie tym zgraniem. I jakie to było cudowne! Taniec śniegu w powietrzu jak z bajki, a temperatura przyjemna. A moje myśli przylepiły sie do konkretnie tego zapachu i postanowiłam to wykorzystać.

Country Candle Frosty Branches to zapach oddający klimat zimowej drzemki; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta
Zapach mroźnego zimowego powietrza zmieszany z nutą różowego grejpfruta i pomarańczy wzmocniony drewnem cedrowym i mchem.
Nuty górne: bergamotka, zieleń, grejpfrut, galbanum
Nuty środkowe: kwiaty, zieleń
Nuty dolne: drzewo cedrowe, mech, kwiat pomarańczy


Recenzja

Suchy wosk pachniał świeżą zielenią: mchem i trawą... trawą przemrożoną? Mieszała się z ziemią i drewnem... Trochę zawilgoconym, goryczkowatym. Jego klimat skojarzył mi się z żelem pod prysznic raczej dla mężczyzn. Czułam też trochę kwiatów, może jaśmin... i cytrusy. Też jakby goryczkowate, nieco gnilne... Soczysty grejpfrut mieszał się z wytrawniejszą, acz też "zieloną" nutą.

Z kominka najpierw rozeszła się kwaskawo-słodka, świeża woń sosny i innych drzew iglastych, mieszających się z motywem męskiego żelu pod prysznic. Był rześki, świeży i trochę chłodny. Pomyślałam o przymrożonej czy pokrytej szronem trawie, zaskoczonej przez nagły mróz. Mech, inne zielenie zakręciły się wokół.

Zaraz po nich pojawiła się poważniejsza nutka drzew. Samo drewno nabrało na znaczeniu w całym iglastym lesie. Choć to te wszystkie igiełki, podkreślane cytrusami, czuć przede wszystkim, drewno i lekka goryczka też się pokazały odważnie. Wyłapałam jeszcze ziemię, nieco gnilny motyw... Kwiaty? Cytrusy przedstawiły się jako bardzo jednoznaczne, słodko-gorzkie grejpfruty i chyba pomarańcza. Rozkręciły soczystość i wpisały się w świeżość oraz "męskie perfumy". Raz po raz przemknęły mi kwiaty (jaśmin?). Zarówno one, jak i grejpfrut, uwypukliły jeszcze bardziej goryczkowate drewno.

Wosk już na sucho był intensywny, a z kominka dosłownie bił. Istna, mocarna siekiera! W dodatku nie przytłaczał i nie zatracił autentyczności. Rozchodzi się błyskawicznie i utrzymuje przyjemnie długo.

Wosk bardzo mi się podobał. Rzeczywiście oddaje przymrożoną roślinność. Sporo drzew iglastych, drewna, trawy, a także orzeźwienia idealnie zgrało się z nutką męskiego żelu i sporą dawką cytrusów, głównie grejpfruta. Brzmi wcale nie tak niezwykle, jednak było w nim coś (spleciona goryczka drewna i cytrusów?) odróżniającego go od zapachów w podobnym klimacie. Czas, w którym ten aromat się unosi, aż chciałoby się zamrozić w czasie!

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz