wtorek, 7 lutego 2023

wosk EBM Creations Thrillseeker

Dreszczyk emocji

W górach zostawiłam część mojego serca, a i one w nim mają szczególne miejsce. Zapachy nawiązujące do nich nigdy nie są mi więc obojętne. O tyle bardziej, że od jakiegoś czasu męczy mnie problem z kolanami, przez co nie wiem, czy fizycznie do gór wrócę. Niech ten wosk mnie w nie przeniesie!

EBM Creations Thrillseeker to sojowy wosk o zapachu oddającym wyprawy wywołujące dreszczyk emocji, inspirowany perfumami Polo Red czyli cytrusów, ziół i kawy, u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Prędkość. Adrenalina. Uwodzenie. Thrillseeker to ognista mieszanka pikantnego czerwonego szafranu, świeżego czerwonego grejpfruta i głębokiej sekwoi, która rozpala poszukiwacza dreszczyku emocji w każdym mężczyźnie. Nuty głowy: żurawina, czerwony grejpfrut, włoski cytron. Nuty serca czerwony szafran, lawenda, czerwona szałwia. Dolne nuty bursztynu, czerwonego drewna, kawy. Zapach inspirowany Polo Red (perfumami marki Ralph Lauren).
Nuty górne: żurawina, czerwony grejpfrut, włoska cytryna
Nuty bazowe: czerwony szafran, lawenda, czerwona szałwia
Nuty dolne: bursztyn, czerwone drewno, kawa


Recenzja

Suchy wosk pachniał jakby mokrymi kamieniami, skałami, ziemią oraz goryczkowatym splotem grejpfruta i pomarańczy. Podkreśliła to palona nuta kawy i zioła. Czułam też jeszcze jakieś owoce, ale niedookreślone.

Z kominka pierwszy odezwał się grejpfrut. Rozprowadził soczystą goryczkę i słodycz, zaprawione lekkim kwaskiem. Słodycz szybko wzrosła za sprawą również soczystej pomarańczy. Może nawet delikatniejszej mandarynki? Do tego czułam jakiś też kwaskawy, ale znacznie słodszy owoc. Czerwony i suszony? Przemknęły także kwiaty i słodkawe zioła.

Pomyślałam o mięcie, lawendzie i szałwii... które zmieszały się w poważniejszym i świeżym charakterze. Podkreśliło je drewno. Również zawarło w sobie goryczkę. A do tego... ciepło? Leciutko korzenne, nasuwające na myśl pikantno-kwaskawe przyprawy. Nasiliła się właśnie ogólna kwaśność. Pomyślałam o cytrynie, a także trawie cytrusowej. W cytrusach swoją rolę odegrały też goryczkowate skórki, z czasem zapraszające czarną, paloną kawę. Ziarna i... taką ciepłą, tylko co zaparzoną. Jakby z kubka nią unosił się nie tylko gorzki aromat, ale także ciepło wyraźnie wyczuwalne.

Obok kawy, trochę podobnej goryczki zawarła odrobina ziemi i akcent mokrych skał, kamieni. Takich... rześkich, zlanych deszczem. Wraz z cytrusami i ziołami, spośród których na przód wyrwała się lawenda, stworzyło to klimat dobrych męskich perfum.

Suchy wosk pachniał bardzo intensywnie, a w kominku na granicy "średnio mocno" a "mocno". Rozchodzi się szybko i porządnie, równomiernie. Utrzymuje się średnio długo. 

Splot cytrusów pod przewodnictwem grejpfruta oraz ziół pod wodzą lawendy z motywem skał, ziemi i drewna wyszedł męsko i... rzeczywiście kojarzył się z wyprawami w góry. To dreszczyk emocji zamknięty w wosku, udało się producentowi! Jestem zachwycona, normalnie jak po zdobyciu górskiego szczytu. A czy zapach podobny do Polo Red? Pojęcia nie mam.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz