Zieleń nie tylko uspokaja
Jednym z aspektów górskich wędrówek, które kocham są zapachy. Zapachy lasu, który przeważnie najpierw się przemierza... Tych wszystkich roślin, mchu... Ach! Stąd i kompozycje nawiązujące do nich często u mnie goszczą. A jednak podczas zakupów "zapach mchu" nie jest priorytetem. Tu jednak przedstawiany, wydał mi się bardzo kuszący. Mech i mięta? Niezbyt oczywiste połączenie, ale czułam, że może być naprawdę piękne.
Classic Candle Oak Moss And Mint to zapach mchu dębowego i mięty od Classic Candle Company; u mnie jako Daylight (43 g) potraktowany jako wosk - w kominku (wrzucałam po ok 11-12g).
Mech dębowy to powszechnie stosowany składnik zapachowy w wielu wiodących perfumach i produktach zapachowych. W naszym Oak Moss And Mint tworzy bogatą i ziemistą bazę, którą wzmacnia dodatek świeżej mięty oraz nuty powietrzne.
Nuty górne: powietrze
Nuty środka: świeża mięta
Nuty bazy: mech dębowy
Suchy wosk pachniał goryczkowato-słodko splotem mięty, mchu i drewna. Wyobraziłam sobie dolną warstwę lasu, gdzie przebija się niewiele światła, a która cieszy oczy intensywnie zielonym kolorem. Czuć ewidentnie świeżą, łagodniejszą miętę zieloną, za którą niczym echo pobrzmiewają jeszcze inne zioła i zielone rośliny. Mimo ogromu świeżości, przewinęło się w tej kompozycji też pewne przytulne, leśne ciepełko.
Z kominka od razu wzleciał zapach słodkawych, bardzo rześkich roślin. Pomyślałam o młodej, soczyście zielonej trawce, pokrytej rosą. Wilgotny poranek mieszał się z orzeźwiającą, słodką miętą zieloną. Ta po chwili wyszła na prowadzenie. Nie zapomniała jednak o innych, zielonych nutach. Mięta splotła się w jedno ze zroszoną trawą, drobnymi roślinkami - może jakąś leśną polanką? Odnotowałam mech. Na polance tej musiały leżeć jakieś stare, powalone drzewa, które porządnie porósł mech. Motyw drzew wyszedł trochę jak poważniejsza przeciwwaga dla całej tej rześkości i świeżości. Wydał mi się lekko goryczkowaty, trochę... pikantny? Niczym leśna roślinność, zioła - nie jakoś mocno.
Poczułam się, jakbym szła przez dziki las z cudownie świeżym powietrzem, wśród drzew po mchu, który aż ugina się pod stopami i plaska. Drewno także podłapało zawilgocony klimat i przedstawiło się jako zbutwiałe, zawilgocone. Słodka, łagodna zielona mięta - jej świeże listeczki - czuwały nad tym wszystkim, utrzymując swą nadrzędną pozycję niemal cały czas. Mięta okazała się tu najistotniejszym graczem, ale takim, który wcale nie ma nazbyt władczych zapędów. Po dłuższym czasie do mięty wkradło się coś lekko... prysznicowego, nadto perfumowego, co trochę odstawało i było malutką skazą na wspaniałej, harmonijnej kompozycji.
Na sucho świeczka pachniała mocno, ale dopiero użyta jako wosk dała się poznać jako prawdziwa, mocarna siekiera. Rozchodzi się błyskawicznie i jest świetnie wyczuwalna w całym pokoju i nie tylko. Utrzymuje się długo.
Zachwycająco mocny zapach i prosta, a zarazem ciekawa, niespotykana kompozycja. Zieleń nie tylko uspokaja, ale i intryguje. Jestem pod wrażeniem tej świeżej, zielonej wilgoci. Zielona mięta i wilgotny mech, trawa pokryta poranną rosą, rześka, leśna polana i trochę zawilgoconego, omszałego drewna - rewelacja.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz