Harmonia kocio-psiacza?
To jeden z tych zapachów, w związku z którymi dziękowałam Wszechświatowi, że... że miał ładne obiecywane nuty. Gdy tylko zobaczyłam etykietkę wosku, klikając w "szczegóły", powtarzałam mantrę, by był w moim stylu. Wiedziałam bowiem, że nie oprę się słodkim zwierzakom i będę chciała kupić. Gdy przeczytałam opis, zaczęłam rozglądać się za czymś możliwie najmniejszym i najtańszym, bo nie chciałam kupować całego wosku. Na szczęście był też daylight, który postanowiłam użyć jak wosk. A skąd u mnie taki sceptycyzm do drzewno-dymnych nut, które przecież lubię? Za bardzo kojarzyły mi się z nieporywającymi Yankee Candle Warm and Cosy i Cracking Wood Fire.
Classic Candle Harmony to zapach palonego drewna od Classic Candle Company; u mnie jako Daylight (43 g) potraktowany jako wosk - w kominku (wrzucałam po ok 11-12g).
Recenzja
Sucha świeczka pachniała słodkim, palonym drewnem. Pomyślałam o palo santo, ale nie tylko. Do głowy przyszło mi też ognisko, przy którym siedzi się w miliusim kocu i wdycha... nie tylko palone drewno, ale też... waniliowe pianki? Coś słodyczowego się zaplątało wśród mocno drzewnym, nie za mocno, ale wyraźnie palonym splocie. W oddali przemknął mi jeszcze lekko wędzony akcent.
Z kominka pierwsza rozeszła się głęboka i silna słodycz wanilii, a tuż za nią drewno. Pomyślałam o suchym, szarym drewnie, a po chwili o drewnie dokładanym do ogniska i powoli zaczynającym się palić. Z czasem palony motyw przybrał na sile. Palone drewno zajęło pierwszy plan, a jego dosadny, poważniejszy wydźwięk na zasadzie kontrastu podbił słodycz. Wanilia zmieniła się w pianki marshmallow, chyba pianki pieczone nad ogniem.
Palone drewno, ognisko i ogniskowy dym dominowały cały czas, ale wraz ze wzrostem słodyczy w piankowym kontekście, zrobiło się... trochę słodziaśnie-dusznie; mimo paloności, za słodko. Poczułam się, jakbym otuliła się i aż przydusiła grubym, cieplutkim kocem, siedząc przy ognisku. Do pianek raz po raz dolatywała wanilia, jakby nie mogąc się pogodzić, że jej podziękowano. Walczyła o szlachetność i z czasem z drewnianej toni wydobyła nieco wyróżniające się, słodkawe palo santo, a słodycz przeskoczyła na nie tak zasładzający tor. Paloność z czasem zaczęła w ognisku i dymie przemycać akcenty wędzenia i przypalenia.
Suchy wosk pachniał średnio intensywnie, jednak w kominku okazał się bardzo, wręcz siekierowo mocny. Rozchodził się błyskawicznie i był równomiernie wyczuwalny nie tylko w pokoju z kominkiem. Jego intensywność, przy tym wydźwięku, aż trochę dusiła. Utrzymywał się dość długo.
Kompozycja była ciekawa, przytulna, ogniskowo-kocykowa i mocno palona. Dominujące palone drewno, dym czy tony podwędzone, trochę palo santo tworzyły zacną kompozycję, do której pasowała waniliowa słodycz, ale piankowa już nie. Ta wprowadziła ciężkie przesłodzenie i psuła efekt. Oprócz tego jednak wszystko wyszło faktycznie harmonijnie, no tylko te pianki z resztą gryzły się niczym wkurzony york próbujący kłapać na maine-coona. Niewątpliwie ten zapach miał już trochę pazurków i był silniejszy niż Classic Candle Soft Cashmere.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz