Niezmiennie ładna woń
Minerwa Mcgonagall to jedna z bardzo lubianych przeze mnie postaci ze świata Pottera, m. in. dlatego, jak niejednoznaczna jest. Przedmiot Transmutacja też wydaje się szalenie ciekawy, stąd klikając w miniaturkę tego wosku na stronie Enoia trzymałam kciuki w napięciu za to, by i obiecywane nuty były moje. Na szczęście wpisywały się w to, co lubię. Pytanie tylko, czy i w kominku zapachną, jak je opisali?
Enoia Transmutacja to zapach skoszonej piżma, paczuli i owocowej słodyczy, z linii Magicznej, u mnie jako sojowy wosk serduszko ok. 5g (a właściwie dwa serduszka, czyli 10g).
Opis producenta
Zapach Transmutacja perfekcyjnie kojarzy się z Profesor McGonagall; znajdziecie w nim takie nuty jak piżmo, paczuli, bursztyn w połączeniu z owocową słodyczą.
Recenzja
Suchy wosk pachniał bardzo słodko, nieco ciężkawo i ciepło. Wyobraziłam sobie milusi sweter, przesiąknięty dobrymi, kobiecymi perfumami oraz wazon z kwiatami - ciężkimi różami... W głowie mieszały mi się kwiaty suszone i żywe. Pomyślałam też o promieniach słońca, wpadających przez okno do jakiegoś bardzo przytulnego wnętrza, a w tle poczułam jeszcze bardzo słodkie cytrusy - chyba pomarańcze.
Z kominka pierwsza rozeszła się charakterna, acz perfumeryjna słodycz. Przypominała ciężkawe, kobiece i bardzo eleganckie perfumy o ciepłym charakterze. Pomyślałam o jakiś swetrach, szalach nimi przesiąkniętymi. Wyobraziłam sobie nieco duszne pomieszczenie z zasłoniętymi oknami, zapalonymi świecami i bijącym od nich ciepłem. Ciepło jako pojedyncze promienie słońca, mogło przedostawać się przez niedokładnie zaciągnięte zasłony, przesiąknięte perfumami i...
I kwiatami? Z czasem pojawiły się słodkie kwiaty, głównie róże. Suszone płatki, jakieś potpourri i kwiaty świeże, w wazonie. W tle pojawiła się leciutka nuta rozgrzanej ziemi, a także nieuchwytny, ale obecny owoc. Nagle wśród tego wszystkiego zatańczył słodko-kwaskawy cytrus... Obierana mandarynka? Nadały kompozycji trochę lekkości, a przy ciężkich kwiatach pojawiły się drobne konwalie, dzwonki i... leśne, drobne kwiatuszki. Ale jakże słodko wonne!
Wosk suchy pachniał średnio mocno, ale wyraźnie. W kominku natomiast wyraźnie, ale dziwnie nierównomiernie. Miejscami słabo, miejscami wyraźnie i nawet dość mocno. Zapach rozchodził się powoli. Utrzymywał z kolei krótko. Wosk (2 serduszka wrzucone na raz) wystarczył spokojnie na dwa rozgrzania. Perłowo-brokatowy efekt wizualny przyjemny.
Zapach był bardzo ładny - mogłabym się zakochać, gdyby nie chwilami i miejscami słaba moc. Ciepło świec i słońca, kobiece perfumy i mnóstwo kwiatów: róż i konwalii, zwieńczonych obieranymi mandarynkami to splot przepiękny. Jak tak pomyślę, klasa czy gabinet McGonagall naprawdę mógłby tak pachnieć! Zapach, jak go opisano, był ładny, niezmiennie - nie transmutował w nic dziwnego, szkoda tylko tej mocy.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz