wtorek, 14 lutego 2023

wosk Bridgewater Candle Kiss in the Rain

Woskowe buziaki

Walentynki jak walentynki. Kiczowate, acz czasem i kicz może wyjść fajnie. Zgrywa się w czasie z ciekawymi Luperkaliami, tematycznie też to powiązać można, więc ot, przyjemna data. A miłość w moim rozumieniu nie musi wiązać się z drugim człowiekiem. Każdy dzień jest dobry na rozwijanie miłości do samego siebie i dogadzanie sobie. Miałam więc nadzieję, że ten wosk rzeczywiście przyjemność mi sprawi i pomyślałam, że warto go akurat 14 lutego opublikować. Tematycznie.

Bridgewater Candle Kiss in the Rain to zapach oddający pocałunek w deszczu; z linii Owocowej; u mnie jako wosk kostka ok. 12 g (w opakowaniu 73 g).

Opis producenta:
Niezaprzeczalnie magiczna chwila zapomnienia towarzyszyć Ci będzie przy blasku i zapachu Kiss in the Rain. Mgiełka czarnej porzeczki, malin i truskawek przechodzi w kwiatowe nuty róży i fiołków. Delikatnie wiąże się y nutami wanilii, bursztynu i piżma.


Recenzja

Suchy wosk uderzył słodko-soczystymi czarnymi porzeczkami, truskawkami i malinami, dodatkowo osłodzonymi wanilią. Czułam też lekką perfumeryjność i pudrowość... jakby nieco cukierkowe, ciężkawe kobiece perfumy? Wymieszane jednak 1:1 z kwiatami. Zdecydowanie były to róże i jakieś konwalie, fiołki. Zabiegały o rześkość - szło im całkiem nieźle, bo zapach jawił się jako wyważony.

Z kominka pierwsze rozlały się słodko-kwaskawe maliny i czerwone porzeczki. Tuż-tuż za nimi były porzeczki czarne, po chwili zrównujące się ze swoimi czerwonymi siostrami. Słodycz nieco rosła, jednak soczystości to nie zburzyło. Słodycz owocową podkręciła wanilia i kwiaty o nieco pudrowo-perfumeryjnym charakterze. Pomyślałam o cukierkach pudrowych różowego koloru, ale... w tle mignął silniejszy kwasek. Maliny, porzeczki i truskawki podkręciła chyba odrobinka cytryny. Po dłuższym czasie czarne porzeczki zaczęły dominować wśród owocowych nut.

Perfumeryjny charakter nadał kompozycji ciepło-miękkiego wydźwięku. Z czasem przy owocach zebrało się więcej kwiatów o miękkich płatkach. Pomyślałam o różach, fiołkach, konwaliach... Także kwiaty momentami chyliły się ku pudrowym tonom - jakby... odczuwalne poczucie ciepła i myśl o mięciutkich tkaninach nasiąkniętych właśnie owocowo-kwiatowymi kobiecymi perfumami, to umacniały. Soczystość jednak nie wystraszyła się. Świetnie przemykała cały czas.

Wosk już na sucho pachniał intensywnie. W kominku - bardzo intensywnie. Rozszedł się błyskawicznie, czuć go dobrze, wyraźnie. Utrzymywał odpowiednio długo, ale jakoś topornie, nazbyt długo czy coś.

Owoce leśne, głównie porzeczki czarne, maliny i delikatnie kwiaty przyjemnie wyszły w tym ciepło-miękkim klimacie. Było słodko, jednak nie za słodko, bo jednocześnie soczyście. Lekko pudrowe, perfumeryjne tony też w zasadzie dopasowały się po prostu w punkt.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz