wtorek, 21 lutego 2023

wosk EBM Creations Oreo Cookie

Krem z kremem zamiast ciastkiem

Nie lubię markiz Oreo, bo krem z nich uważam za paskudny, jednak same, wyraźnie gorzko kakaowe herbatniki latami lubiłam. Obecnie nie jadam ciastek, a ciastkowych zapachów wosków i świec wprost nie cierpię, ale... zastanowiło mnie, czym to może pachnieć. Chyba nie takim mdląco-słodkim, typowym ciastkiem. Bardziej gorzko kakaowo? Za to trzymałam kciuki.

EBM Creations Oreo Cookie to sojowy wosk o zapachu ciastek Oreo, u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Słodki zapach klasycznej, ciasteczkowej przekąski.


Recenzja

Suchy wosk uderzył duszno słodkim zapachem cukru pudru, lukru i waniliny ze śmietankową nutką, co oddało obrzydliwy krem z markiz Oreo, acz w tle wyraźnie poczułam też goryczkę lekkiej spalenizny i kakao.

Z kominka od razu rozchodziła się jakby cała markiza Oreo... no, tak jakby. Uderzyła słodycz lukru, białego cukru i cukru pudru. Było to ciężkie i duszne. Dreptała za tym nieśmiała goryczka ciemnych, poprzypalanych ciastek, może i trochę z akcentem kakao? A jednak przytłoczonym słodyczą, w której zaraz pokazała się też wanilina.

Z czasem krem zrobił się bardziej śmietankowy, ale wciąż słodko-ciężki. Wanilia i ta cała lukrowość jakby rodem z cukrowego, obrzydliwego kremu Oreo stanowiły motyw główny. Delikatna, charakterniejsza goryczka jedynie się przebijała. Zaserwowała trochę kakao oraz mocno wypieczonego, ciemnego ciastka, a więc palono-przypalonej nutki, lecz nie dała rady słodyczy przełamać.

Suchy wosk pachniał bardzo mocno, z kominka zaś średnio - wyszedł w nim bardziej wyważony. Rozchodził się bardzo szybko i wyraźnie. Cechuje go zaskakująca autentyczność, ale i związana z nią ciężkość. Na szczęście jednak nie utrzymuje się za długo.

Wosk bardzo mnie rozczarował. Nastawiłam się na mocarny, goryczkowaty duet kakao i spalenizny. Domyślałam się, że i słodycz, śmietanka kremu mnie nie ominą, ale nie sądziłam, że wosk skupi się na realnym zapachu prawdziwego kremu Oreo, a więc obrzydliwie cukrowo-wanilinowym. I nic poza tym. Ciemne herbatniki w tej kompozycji okazały się jedynie echem. Całość duszna i męcząca, słodka, a jednocześnie... poniekąd zgodna z nazwą (na sam zapach, "czy ładny?" dałabym 2). Uważam jednak, że w połowie (jak nie w 1/3, bo w końcu Oreo to markizy, a więc ciastko-krem-ciastko). Dziwna to ciastko-markiza, serwująca sam krem. Mogli chociaż wosk zrobić koloru sugerujący biały krem (bo już brązowy brokat w kominku wcale nie pasuje).

3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz