środa, 13 listopada 2024

wosk / świeca Winter Bee Candles Kicking Leaves

Nieskopane liście

Ten wosk od Winter Bee wybrałam sama. Zobaczywszy tytuł od razu się zainteresowałam, a po przeczytaniu opisu już w ogóle byłam pewna, że to esencja tego, czego szukam w zapachach związanych z jesiennymi liśćmi. Uznałam, że wrzucę go do kominka niedługo po Country Candle Sanctuary, ot tak, by sobie porównać.

Winter Bee Candles Kicking Leaves to zapach suchych liści i drewna; u mnie jako wosk sojowy, próbka ok. 13g.

Opis producenta
Nostalgiczny zapach inspirowany rześkim, tęsknym uczuciem jesiennych spacerów po parku. Wdychaj ziemisty aromat suszonych liści mieszających się z jasnymi nutami pomarańczy, podczas gdy ciepłe drewno i miękkie piżmo wirują razem, tworząc kojący, ale lekko melancholijny zapach. "Kicking Leaves" oddaje piękno zmieniających się pór roku, przywołując wspomnienia spokojnych chwil na łonie natury, z nutą słodko-gorzkiej tęsknoty w powietrzu. Idealny do wprowadzenia przytulnego, refleksyjnego nastroju jesieni do Twojego domu.
Nuty zapachowe: suche liście, pomarańcza, drewno, piżmo


Recenzja

Suchy wosk pachniał intensywnie jesiennymi, szeleszczącymi liśćmi o słodkim charakterze, który mieszał się z bardzo słodką i soczystą pomarańczą, może podkręconą mandarynkami. Czułam też drewno, wprowadzające do kompozycji trochę goryczkowatej powagi, ale też nieco szlachetnie słodkawe. Za zwykłym drewnem chyba chował się... sandałowiec? I kwaskawy świerk, zasugerowany cytrusami? Całość przywodziła na myśl jesienny dzień, w który może okazać się, ale nie musi, ciepły.

Z kominka pierwszy rozszedł się mocno drzewny wątek, osnuty słodyczą. Pomyślałam o lesie mieszanym, w których czuć drzewa liściaste i całkiem sporo kwaskawo-rześkich świerków. Było to rześkie i... soczyste? Przewinęła się pomarańcza. Wyszła dość dynamicznie, bo raz bardziej słodko-kwaskawa, a raz czysto słodka, że do głowy przychodziły mi też mandarynki.

W tym czasie mocno wzrosła też słodycz ściśle związana z drewnem. Pomyślałam o sandałowcu oraz o świerku, po którym cieknie trochę żywicy. Słodycz wydała mi się ciepła niczym... Jesienne, suche liście? Wemknęły się, zbadały grunt i rozbrzmiały bardzo wyraźnie. Pomyślałam o żółtych, żółtych i czerwonych liściach opadających wokół drzew, podczas gdy pojedyncze świerki wciąż cieszyły się świeżą zielenią. Liście przeplatały się z drewnem i drzewami, rządząc na pierwszym planie. Drewno już ścięte i opadłe liście czasem robiły małe wybiegi ku ziemistości, a czasem ku ciepłu słońca. Ciepło właśnie zawarło w sobie słodycz i przypominało o drewnie dawno już ściętym, podążającym za tym żywszym, świeższym.

Suchy wosk pachniał mocno, zaś rozgrzewany bardzo mocno. Rozszedł się dość szybko i równomiernie, nie tylko po pokoju z kominkiem. Utrzymywał się średnio długo. Listek (bo nie "kostka?") wystarczył spokojnie na dwa podgrzewania.

Wosk bardzo, bardzo mi się podobał. Gdy mowa o zapachach oddających jesienne liście, to moje jesienne liście idealne: szeleszczące złote, suche liście i dużo drewna, drzewa. Odrobinka iglastej świeżości, akcenty cytrusów i ziemi, a także słodycz wpisana w to wszystko, ale szlachetna i poważna. Idealny zapach na jesień, idealne oddanie tytułu i opisu. No, kawał dobrej roboty tu widzę - nie skopali tych liści!

Wystawiłam ocenę wyższą niż Country Candle Sanctuary, bo dzisiaj przedstawiany wosk ucieszyłby mnie zapachem każdego jesiennego dnia, natomiast podlinkowany był na tyle specyficzny, że trzeba mieć na niego ochotę.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz