sobota, 9 listopada 2024

wosk / świeca Country Candle Sanctuary

Jesienne schronienie

Gdy tylko zobaczyłam etykietkę wosku, zakochałam się. Aż bałam się kliknąć, by sprawdzić, jakie nuty obiecuje producent. Tak bardzo bałam się, że może to być coś nie w moim typie. I... obawy poniekąd się potwierdziły. Opis na stronie sklepu aromatowo.pl głosił, że poczuję m.in. masło, ciasto francuskie i cukier, co zupełnie mi nie pasowało do etykietki. A jednak... miałam przeczucie, że warto dać upust swemu chciejstwu i kupić wosk głównie ze względu na etykietkę. Jakież było moje zaskoczenie... Dopiero po napisaniu recenzji zadałam sobie trud, by znaleźć opis ze strony producenta (dokładnie na Izrael, bo tylko tam był jeszcze dostępny). Musieli coś pokręcić!

Country Candle Sanctuary to zapach słodko-ciepły zapach liści tytoniu; u mnie jako wosk (64 g, czyli 6 kostek po 10,7g).

Opis producenta
Ciemny, ciepły i zmysłowy zapach z mieszanką słodyczy i dymnych liści tytoniu, który nadaje mu egzotycznego charakteru.
Nuty górne: walencjańska pomarańcza, rozgrzewające przyprawy
Nuty środkowe: haitańska wetyweria, liście paczuli
Nuty dolne: ziarenka wanilii, kadzidło


Recenzja

Na sucho wosk pachniał szlachetną, głęboką, i ciężką słodyczą trochę ciastową, trochę kadzidlaną. Czułam wanilię i coś lekko czekoladowo-korzennego. Pomyślałam o ciastach dyniowych i marchewkowych, oblanych palono-dymną czekoladą i z cytrusową nutką... Pomarańczy? W słodycz wpisały się też jesienne, suche liście, acz one zapewniły też lekką cierpkość, goryczkę. Idealnie dopasowała się do kadzidła.

Z kominka pierwsza dobiegła mnie odrobinę ciastowa słodycz. Poczułam w niej wanilię i jasne krucho-maślane ciasto ze szczyptą ciepłych przypraw korzennych. Cynamon wprowadził goryczkowate kadzidło i czekoladę mleczną o wysokiej zawartości kakao. Miała nieco palony charakter. Nie było to jednak w żadnym stopniu przesłodzone. A wręcz trochę soczyste?

Soczystość rosła i rozwijała się jako słodka pomarańcza. Ciasto musiano nią nasączyć; możliwe, że wypełniała je kandyzowana, ale soczysta skórka. I wieńczyła je czekolada! Przy niej zaznaczyła się trochę ciepło-ziemista nutka i od niej właśnie odeszły nuty jesiennych, suchych liści. Nakręciły się ze szlachetną słodyczą kadzidła. Do głowy przyszły mi też jakieś palone liście - może i słodkawy tytoń? Jednocześnie cierpkość nieco wzrosła, acz ani myślała oddalić się od słodyczy. Pomyślałam o cieście / tarcie dyniowej i cieście marchewkowym. Cynamon, trochę... goździków? Przyprawy i liście, ziemia zasugerowały leciuteńką prawie pikanterię. Rozgrzana ziemia i suche liście kojarzyły się z ciepłym, jesiennym dniem. Pewna duszność, ciężkawość z czasem rosła, wysuwając na przód te pożółkłe, szeleszczące liście. Całe sterty liści!

Wosk zarówno na sucho jak i w kominku pachniał dość intensywnie. W kominku intensywniej, ale jego moc na sucho zdradzała, że w kominku będzie odważny. Rozchodził się błyskawicznie i równomiernie, nie tylko po pokoju z kominkiem. Utrzymywał zadowalająco długo.

Dawno nie trafiłam na wosk, który tak przedstawiłby dość wysoką, ciastową słodycz. Zupełnie nie kojarzyła się zbyt jedzeniowo, nie dusiła, nie zasłodziła! Przeplotło ją kadzidło, liście i odrobinka ziemi. Akcenty czekolady, soczystej pomarańczy i przypraw dodały jej niebanalnej głębi. Wąchając nie mogłam się nadziwić, jak autentycznie wyszły szeleszczące, jesienne liście! Nie wiem, czy najlepiej oddaje obrazek z etykietki, który sugeruje wodę - a tej nie było tu ani trochę, to jesienne ciepło i suchość, ale tytuł owszem. To takie... jesienne, niemal sakralne schronienie.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz