Lato w jesień wtulone
Nie ukrywam, że akurat ten wosk kupiłam ze względu na etykietkę... Kociary ze skłonnościami do zakupoholizmu nie mają lekko. I tak jednak dobrze, że w Polsce wreszcie ten zapach pojawił się też jako wosk, bo jeszcze parę miesięcy temu były tylko świece i moje części osobowości skąpa oraz rozsądna musiały się sporo napracować, by wytłumaczyć tej dziecinnej, że naprawdę kupienie czegoś tak drogiego dla obrazka kota jest bez sensu... Nuty bowiem w większości brzmiały zacnie, jednak bałam się, czy nie będzie to za słodkie. Kot bowiem słodki był.
Goose Creek Snuggle With Me to słodko-ciepły, jesienny zapach owoców, kwiatów i drewna, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).
Opis producenta
Chwyć koc i wtul się, gdy chłodna jesienna bryza wpada przez otwarte okna.
Nuty zapachowe: kaszmir, miód, cytryna, kwiat czarnego bzu, jasne drewno
Recenzja
Suchy wosk pachniał słodko i wyraźnie cytrynowo. Trochę jak lemoniada? Soczystość mieszała się z ciemnym miodem (pikantnie cierpkawym?) i ciepłem przypraw, drewna, słońca przywodzącego na myśl ostatnie ciepłe dni jesienią. Z soczystością cytryny mieszał się las, drzewa... może trochę kwaskawego igliwia. Czułam też białe kwiaty albo właśnie mocno kwiatowy miód oraz cierpkie owoce.
Z kominka pierwszy rozszedł się duet słodyczy i cytryny. Wyobraziłam sobie słodką, choć soczyście kwaśną lemoniadę, która po chwili zaczęła się zmieniać w herbatę z cytryną, posłodzoną miodem. Herbaciany motyw podkreśliły na moment drzewa, drewno, a po paru chwilach niemal go przysłoniły.
Cytryna pobrzmiewała delikatnie, utrzymując soczystość. Wplotła też goryczkę skórki. Suszonej? Ta znów podbiła drzewny akord. Pomyślałam o lesie mieszanym, w którym przeważają kwaskawo-rześkie drzewa iglaste. Sosny i trochę liści z czasem połączyły się z białymi kwiatami. Wkroczyły delikatne, jasne róże oraz wielokwiatowy miód. Przywodził na myśl ukwiecone pole z przełomu lata i jesieni, ogrzewane słońcem, które wciąż nie może pożegnać się z letnią porą. Soczysta cytryna przywołała do siebie czarne owoce. Na pewno czułam czarny bez oraz czarne porzeczki. Chyba zaplątało się wśród nich trochę słodszych malin i jagód. Bez połączył kwiaty z owocami, jako że oprócz owoców wplótł do kompozycji wątek syropu z kwiatów bzu. Charakterem mieszał się z miodem. Herbata natomiast zmieniła się w słodki, drzewno-kwiatowy ciepły napar, doprawiony lekko słodko-ciepłymi przyprawami.
Wosk zarówno na sucho, jak i w kominku pachnie bardzo intensywnie, wręcz siekierowo. Rozchodzi się w sekundę, nie tylko po pomieszczeniu z kominkiem i jest świetnie wyczuwalny. Zapach utrzymuje się długo - kilka godzin.
Całość zachwyciła mnie. Nieoczywisty splot słodyczy miodowo-kwiatowej, z czasem nieco syropowej jak syrop z kwiatów i owoców oraz herbaty, drzew i lasu, zestawiony ze słodko soczystymi nutami cytryny i owoców leśnych: czarnych porzeczek, jagód, malin i bzu, zachwycił mnie. Klimatem oddawał przełom lata i jesieni, coś wspaniałego! Można by rzec, że... to schyłek lata, jesienną otulony.
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz