Chęć wąchania?
Zbyt zwiewne, niemal hipisowskie klimaty, pastelowe kolory czy moda na łapacze snów nie podoba mi się. Gdy chodzi o ostatnie, nawet mnie trochę męczy, bo ludzie wykorzystują ten motyw bez wiedzy o nim - a jest bardzo ciekawy. Mniejsza jednak o to wszystko. Myśląc o wiośnie, a wczytując się w nuty tego wosku uznałam, że warto sprawdzić, bo cenię moc Bridgewater, a dawno niczego od nich nowego nie miałam.
Bridgewater Candle Wanderlust to zapach oddający tęsknotę za dalekim światem i chęć podróżowaniem; z linii Woody; u mnie jako wosk kostka ok. 12 g (w opakowaniu 73 g).
Opis producenta:
Poczucie beztroski i koczowniczy styl życia z rozwiewanymi wiatrem nagietkami i aksamitną morelą tańczą na tle kwiatów pomarańczy. Ślad maślanego karmelu, subtelnej wanilii, ziemi i drzewa sandałowego wabią niesforną bryzą.
Recenzja
Wąchając suchy wosk poczułam słodycz wanilii i karmelu, ocieploną subtelnym, słodkim cynamonem i kwiatami. Pomyślałam o rumianku i jakiś innych drobnych, polnych. Czułam się, jakbym znalazła się właśnie na polu, z szeleszczącymi trawami i słodkawym siankiem, którym porusza ciepły, letni wietrzyk.
Z kominka pierwsza rozeszła się wanilia w towarzystwie kwiatów. Ciężkich, białych... i niewątpliwie słodkich. Zaraz wemknął się w nie jakby wietrzyk i tchnął rześkość.
Oczami wyobraźni zobaczyłam rumianki i stokrotki; drobne kwiatki polne, trawę i pole właśnie. Z suchym sianem i szeleszczącymi trawami... a także z wyczuwalnym, słonecznym ciepłem. Wszystko to było słodkie, trochę wilgotne... Raz po raz rumianek wyskakiwał na wierzch, ponad wszystko. Zaprosił nawet drobniusi, rześki... kwasek? Sam przejawiał soczystość, acz w tle pobrzmiewała soczysta i słodka pomarańcza. Wyobraziłam sobie jej lekkie kwiaty w bukiecie z kwiatami wanilii. Momentami wyraźniej pokazywała się też ziemia.
Z czasem kwiaty i wanilię zaczął otulać słodki, maślany karmel. Skondensował słodycz kompozycji, która chwilami zdawała się pobrzmiewać to tu, to tam. Splatając się z wanilią, aż trochę wyparł kwiaty, kwiatki. Wraz z nimi uszła część rześkości. Pozostała natomiast soczystość, przywodząca na myśl bardzo słodkie, raczej suszone miękkie morele. W tle do końca przewijało się pole, siano i... ciepło, ale już nie tyle słońca, co cynamonu. Karmel go podkreślił. Cynamon z karmelem wprowadziły aromatyczne drewno sandałowe i... drzewa, rośliny niedookreślony, z tym że na pewno nieco podsuszone słońcem.
Suchy wosk był dość intensywny, a w kominku, już jak się rozszedł - co trochę trwało - też był dość intensywny. Nie siekiera, ale wyraźnie wyczuwalny w całym pomieszczeniu. Utrzymywał się jednak krótko.
Splot w zasadzie ciekawy, ale bez polotu. Rześkość, oddanie słońca i ciepło, a jednak sporo słodyczy waniliowo-karmelowej, trochę nut owocowych oraz poważniejszych - niby ładne to było, ale też bez "tego czegoś" czy jakiegoś przewodniego motywu. Wosk dobry na raz, żeby tak sobie trochę w tle popachniał. Jakość w porządku i tyle. Brak przy nim chęci, potrzeby wąchania dłużej, powrotu do tej kompozycji. Etykietkę i tytuł jednak nieźle oddaje (chyba?).
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz