7... Niebo?
Na tę świecę długo spoglądałam wręcz z bólem. Zapragnęłam, gdy tylko zobaczyłam etykietę i przeczytałam nuty, ale cena wraz z przesyłką zza granicy była zaporowa. Zrobiłam rozeznanie, czy pojawi się w Polsce. Nie. I zwlekałam, bojąc się, że wykupią, ale jednak w końcu moje chciejstwo wygrało i zamówiłam. Z bólem, ale jednak. Obiecywany zapach kusił, a The Ring to jeden z moich ulubionych horrorów, więc nie mogłam się oprzeć. Wszystko mi mówiło, że to świeca stworzona dla mnie. Pewien lęk jednak wciąż, aż do zapalenia, czułam. Czy sprosta oczekiwaniom? Poprzeczka zawisła bardzo wysoko!
Kringle Candle 7 Days to świeca o zapachu inspirowanym filmem The Ring, czyli zieleni, kwiatów i ziół, u mnie jako świeca w słoju 623 g, z dwoma knotami; zapach limitowany na Halloween.
Opis producenta
Zanurz się w nawiedzoną atmosferę, gdzie złowrogie serce zwiędłych kwiatów jabłoni przeplata się z mrożącymi krew w żyłach mgłami i nawiedzonymi szeptami lasów pełnych ziół. Przyjmij ciemność i pozwól swoim zmysłom dać się oczarować.
Nuty górne: zroszona zieleń, liście ziół
Nuty środkowe: kwiat jabłoni, jaśmin, liście mięty, tymianek
Nuty dolne: paczula, drewno cedrowe, paczula, geranium, piżmo
Recenzja
Sucha świeca uderzyła zapachem lasu sosnowego... Ogólnie iglastego, spowitego wilgotną, chłodną mgłą i pełnego słodko-goryczkowatych ziół. Kryły się w nich dzikie, wonne kwiaty. Leśność podkreśliły przyprawy - tymianek? rozmaryn? Drzewa czułam nie tylko jako kwaskawo iglaste, ale też jako leżące na ziemi gałęzie, porastające mchem. W nim doszukałam się jakby leśno-roślinnego ciepła i motywu brudnej, goryczkowato-ostrej ziemi. Z wdeptanymi w nią igiełkami, szyszkami. Odnotowałam coś gnilnego, a mimo też cieplejszych wątków całość wydała mi się raczej chłodna, chłodno-zawilgocona i ocierająca się o miętę pierzową.
Palona świeca najpierw uraczyła mnie wilgotnym, ciemnym lasem spowitym mgłą i... dymem? Czułam gorzkawość dymu, który wprowadził wytrawne przyprawy. Pomyślałam o tymianku, rozmarynie i kardamonie. Ich goryczka i pewien chłód ośmieliły czarną, wilgotną ziemię. Ta od początku była gdzieś w tle obecna, ale dopiero po pewnym czasie zaprezentowała się bardzo wyraziście. Pomyślałam o brudnej ziemi, przemieszanej z mnóstwem igiełek, opadłych gałązek, kory, szyszek i roślinami... Już nieco gnilnymi? Mieszały się z umacniającymi się drzewami iglastymi.
Z czasem ta gnilność roślin wydała mi się w pewien sposób ciężko-ciepława... Nie do końca "ciepła". Wraz z tymi aspektami wyłoniły się kwiaty. Żywe, acz kojarzące się z chłodną kwiaciarnią, ciemnym lasem... gdzie rosną dzikie i ostrawe kwiaty. Pomyślałam też o cmentarzu z aromatem wilgotnej ziemi, który otacza las iglasty. To jesienna, pochmurna i ciemna sceneria. W kwiatach odnotowałam róże i jakby wilgotny jaśmin. Przyprawy pod ich wpływem zaczęły jawić się bardziej słodko-chłodno ziołowo... Wymknęła się spośród nich goryczkowato-chłodna mięta pieprzowa. Mimo cieplejszych akcentów, całość wyszła bowiem dość chłodno. Goryczka lasu iglastego i ziemi, zawilgoconego drewna z czasem dopuściła do siebie więcej słodyczy i spowiła wszystko kwaskiem. Ten oddawał drzewa iglaste - całe mnóstwo! - i igiełki wdeptane w ziemię, błoto. A także... trochę żywicy? Wszystko mieszało się z zawilgoconym, wilgotnym wątkiem.
Zapach był bardzo intensywny i na sucho, i podczas palenia. Rozchodził się szybko i równomiernie, wyszedł zachwycająco realistycznie i obrazowo. Utrzymywał się średnio, w sumie satysfakcjonująco długo.
Bardzo obrazowy zapach, pasuje do etykiety i tytułu. Myślę, że upiorna studnia z The Ring, całe jej otoczenie, tak właśnie mogłoby pachnieć. Z tej całej mieszaniny wilgotnej ziemi, ziemi, lasu iglastego i kwiatów - w tym w cmentarnym wydaniu - ziół wytrawniejszych (tymianek, rozmaryn) i mięty mogłaby wyłonić się Samara / Sadako. Zawilgocony wydźwięk był rewelacyjny! Wolałabym to wąchać dłużej, niż tylko przez 7 dni... bo wąchając czuję, jakby była w 7. niebie. A jednak wydaje mi się, że las iglasty pchający się na pierwszy plan trochę aż rozbijał mroczny klimat - minimalnie jednak.
Świeca trochę skojarzyła mi się z Kringle Candle Lady in White, któa jednak była bardziej kwiatowa. Dzisiaj przedstawiana położyła nacisk przede wszystkim na las i wilgotną, niemal brudną ziemię.
9/10