czwartek, 26 września 2024

wosk / świeca Winter Bee Candles Gentleman's Club

Podejrzeć panów?

Bardzo lubię męskie kompozycje zapachowe i choć to klubu dla panów mnie nie ciągnie, zapach oddający taki wydał mi się bardzo, bardzo kuszący. W zasadzie wszystkie opisy wszystkich zapachów Winter Bee takie były. Gdy więc miałam wybrać 10, miałam niemały problem. Co jeden, to lepszy! A przynajmniej takie się wydawały. Miałam nadzieję, że się nie zawiodę, bo było mi bardzo miło, gdy marka postanowiła wysłać mi darmowe próbki. Trzymałam kciuki, by na zacnym - iście gentlemańskim - podejściu się nie kończyło. Po ten sięgnęłam jako pierwszy, bo... bo uznałam go za dość wyjściowy? Bezpieczny? W końcu w sumie wystarczyło, by zapach był wystarczająco męski, by mi się spodobał. Nie chciałam zaczynać od niczego bardziej ryzykownego, co mogło mnie na początku negatywnie nastawić.

Winter Bee Candles Gentleman's Club to zapach oddający męski klub, czyli cytrusów, tytoniu, drewna i skóry, u mnie jako wosk sojowy, próbka ok. 10g.

Opis producenta
Specjalna mieszanka dymnej przyprawy i słodkiej tajemnicy. Nuty głowy to świeże nuty grejpfruta i bergamotki. Główną atrakcją jest skórzany akord serca, którego zwierzęcość doskonale uzupełnia drzewo cedrowe, dąb i kubański tytoń, a bazowe nuty wibrującej mieszanki paczuli i ambry nadają świecy urzekającą osobowość. Ciepły i intensywny zapach dodaje wnętrzu uroku i luksusu z każdą minutą blasku. Ponadczasowy wybór bergamotki, skóry i liści tytoniu przywołuje wspomnienia z czasów, kiedy istniały kluby dla dżentelmenów, w których palono cygara i sączono whisky przy wtórze ściszonych głosów i spokojnej muzyki.
Nuty górne: grejpfrut, bergamotka
Nuty środka: tytoń, drewno cedrowe, balsam peruwiański
Nuty bazy: ambra, skóra, paczuli


Recenzja

Suchy wosk pachniał intensywnie wanilią i słodkim tytoniem - jego suszonymi, szeleszczącymi liśćmi, dymem i kawą. Kawa mieszała się z drewnem i słodyczą skóry. W niej kryła się też drobna, ciężkawa soczystość. Zapach wydał mi się bardzo ciężki w pozytywnym sensie.

Z kominka pierwsza rozeszła się słodycz, przywodząca na myśl szeleszczące, złote liście, liście tytoniu i laski wanilii. Wyobraziłam sobie też suszone kwiaty wanilii, podkreślone... czymś alkoholowo-karmelowo-balsamicznym? Słodycz dobrała sobie z oddali ciepło i... lekką cierpkość? Przechodziła w poważniejszy klimat... skóry? Zamszu?

Pojawiło się drewno i suche żywice. Zgrały się z liśćmi i tytoniem, a wtedy pojawiła się lekka goryczka cytrusów. Pomyślałam o świeżo obieranych grejpfrutach i startej świeżej skórce pomarańczy... które jednak zaraz jakby się speszyły obecnością motywu skóry i słodyczy. Nagle wpisały się w wizję drewnianej szafy ze skórzanymi i zamszowymi ubraniami, w których porozkładano suszone skórki cytrusów. Owoce jednak jakby bały się wychylić przed ciężkawą słodycz... z czasem deklarującą się jako jakby whisky pozbawiona alkoholu, ale z jej mocą i rozgrzewaniem. Było to trochę dusznawo-ciężkie, ale też ciepłe i przyjemne.

Gdy zapach zaczął się rozchodzić, wydał mi się delikatny. Rozchodził się, rozchodził i nagle uderzył z pełną mocą. Wydostał się z pokoju z kominkiem i czuć go w połowie mieszkania. Wyrazisty, siekierowy, ale nieprzytłaczający. Utrzymywał się dość długo. Kostka spokojnie starczyła mi na 2 rozgrzewania.

Interesujący, głęboki i ciężkawy zapach pasował do tytułu. Jakoś mniej więcej tak klub dla gentlemanów w sumie mógłby pachnieć... acz czy ja wiem, czy czułam się, jakbym tak stała pod drzwiami klubu i zaglądała do niego przez dziurkę od klucza, podwąchiwała, cóż się tam wyrabia? Nie wiem, ale wiem, że podobały mi się nuty szeleszczących liści, tytoniu i skóry. Odrobinka cytrusów pozbawionych kwaśności i słodycz wpisane w ciężkość. Szafy ze skórzanymi ubraniami zacnie pasowały, lecz słodyczy chwilami było mi tu nieco za dużo. Balsamiczność i wanilia mogłyby być słabszymi elementami. A jednak ogół i tak bardzo mi się podobał - to drobny minusik.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz