poniedziałek, 30 października 2023

kadzidełka Stamford Vampire's Kiss / Pocałunek wampira

Nie takie ugryzienie straszne

Lubię wampiryczne motywy, ale nie takie, co swego czasu na parę lat zaadoptowała sobie popkultura. Żeby było zabawniej, mimo całego mojego mrocznego usposobienia, do różnych Zmierzchów nawet nic nie mam - ot, te akurat nie są za bardzo w moim typie. Wolę Pamiętniki Wampirów. Ogólnie jednak romansidła z motywem kłów i krwi to nie moja bajka, acz gdy pomyśleć o wampirzym pocałunku jako o ugryzieniu, sprzedaniu klątwy i kompozycji zapachowej, mającej to odzwierciedlać (gdyby tak jeszcze wampiry na pewno odbijały się w lustrach!), to... mogłoby być ciekawie. Jako że ogólnie lubię tę czarną serię Stamford, kadzidełka musiałam wcześniej czy później dorwać. A zbliżające się Halloween / Samhain to idealna pora na opublikowanie tej recenzji.

Stamford Vampire's (Pocałunek Wampira) to zapach "oddający pocałunek wampira", czyli lawendy, piżma i drewna cedrowego, z linii "Mythical Hex" (Mityczne Klątwy); u mnie w formie kadzidełek stożkowych, których w opakowaniu jest 12.

Opis producenta
Wytęż zmysły i stwórz w sobie poczucie siły i kontroli dzięki swawolnego Pocałunku Wampira, złożonego z ostrej kompozycji lawendy, piżma i drewna cedrowego.


Recenzja

Suche kadzidełka pachniały słodkimi kwiatami, w dużej mierze różą i świeżą, kwitnącą lawendą. Wyobraziłam sobie jej krzaczki w słońcu, bo zapach był ciepły. Ciepły i rześki, świeży, niczym spacer po polu lawendy późnym latem. To wręcz kwasek... drzew iglastych? I samo, poważniejsze drewno.

Po zapaleniu, dym rozniósł słodką woń lawendy i róż. To były kwiaty świeże, rosnące na polu w słońcu. Było ich tam mnóstwo. Czułam zarówno ciepło późnego lata, jak i lekki wietrzyk, rześkość. To świeżość kwiatów oraz świeżość niemal kwaskawa. Kojarzyła się z drzewami iglastymi i właśnie samym drewnem. Ono, mimo wysokiej słodyczy, podyktowało kompozycji szlachetniejszy, poważniejszy wydźwięk. Drewno zahaczało raz po raz o subtelną goryczkę, w momencie gdy ogólna słodycz znacząco rosła. W pewnym momencie wydało mi się to aż kwiatowo słodziuteńkie. I bardzo ciepłe.

Kadzidełka na sucho były średnio intensywne, ale wyraziste, zaś palone okazały się bardzo intensywne. Rozchodziły się błyskawicznie, a utrzymywały bardzo długo - spokojnie do dnia kolejnego, mimo otwartego na noc okna. Nie miałam jednak wrażenia, by się wgryzały (huehue) w pomieszczenie.

Kompozycja zachwyciła mnie. Słodycz w wydaniu poważnym; mocne, świeże kwiaty: lawenda i róże zestawione z drewnem, lekką iglastością i ciepłem lata wyszły charakternie i intrygująco. Takie ugryzienie do strasznych na pewno nie należy! To sama uwodzicielska przyjemność.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz