środa, 22 maja 2024

świeca / wosk Nature Senses Fresh Patchouli

Jaka cena, taka paczula

Świeczkę kupiłam bardzo spontanicznie. Zobaczyłam ją w Action pośród wielu innych i jak już mój wzrok na nią padł, powąchałam, wiedziałam, że nie będę szukać dalej. Była mi bowiem potrzebna jakaś w adekwatnie roślinnym wariancie i zielonym kolorze na Beltane. Ta co prawda tylko słoik miała zielony, ale jak się nie ma, co się lubi...

Nature Senses Fresh Patchouli to zapach świeżej paczuli; świeca o wadze 70g z Action; u mnie też jako wosk (do kominka wrzucałam ok 14-15g).

Opis producenta
Świetnie wygląda w wielu wnętrzach i pięknie pachnie.


Recenzja

Sucha świeca pachniała ciepło i słodko w roślinny sposób. Przywodziła na myśl miękki, uginający się pod nogami mech, którego trzymało się echo... bardziej ziołowe? Cierpkawe niczym przeparzona zielona herbata? 

Palona świeca roztoczyła najpierw łagodny, słodkawy zapach leśnego mchu. Słodycz wzrosła, ocierając się o wanilię, a z czasem pojawiły się jeszcze słodkawe zioła. Z czasem odnotowałam lekko ziemiście-drzewny akcent, a roślinność nabrała trochę powagi. Słodycz przeszła w roślinne ciepło. Kompozycja wydała mi się nieco tuląca, taka... słodko-leśna i tulaśna. I może rzeczywiście jak niedookreślona, zielona liściasta, na pewno ciepła i posłodzona wanilią herbata.

Na sucho świeczka pachnie wyraźnie i dość mocno, obiecująco. Palona okazała się jednak bardzo delikatna. Dość długo się rozchodzi, czuć ją słabo i krótko się utrzymuje. O wiele lepiej, w sensie mocniej, sprawdziła się, używana jako wosk. Wrzucona do kominka, roztaczała zapach szybko i wyraźnie. Kompozycja była taka sama, ale intensywniejsza, co wyszło jej na dobre. Nie utrzymywała się jednak długo.

No-name'owa, lekko pachnąca słodko-leśna świeczka - tyle w temacie. Przynajmniej była tania (niecałe 5 zł). Aż nie ma co pisać.

4/10

czwartek, 2 maja 2024

wosk Milkhouse Candle Wild Lilac

Dziki zachwyt?

Uwielbiam bez i zawsze mi szkoda, że kwitnie tak krótko. W tym roku w ogóle strasznie się pospieszył, zakwitł, a później przyszły przymrozki, przez co nieliczne kwiaty, które się pojawiły, pachniały niesatysfakcjonująco. Ten wosk w sumie mógł więc być strzałem w dziesiątkę, ale jakoś zaczęłam w niego wątpić. Chyba jednak kupowanie na olx i allegro wosków po kimś nie było najlepszym pomysłem - w końcu skoro ktoś sprzedaje, znaczy to, że wosk mu się raczej nie podobał, prawda? Pytanie więc, jak bardzo odmienny gust miałam ja? Bo przecież jeszcze zostało łudzenie się, że ile ludzi i wosków, tyle opinii. 

Milkhouse Candle Wild Lilac to zapach bzów i wiosennych kwiatów; u mnie jako wosk sojowo-pszczeli (w opakowaniu 156g, czyli 6 kostek po 26g; ja do kominka wrzucałam pół kostki, czyli ok. 13g).

Opis producenta
Uderzający zapach wiosennych bzów, wtulających się w zroszony jaśmin, delikatną lilię i zieleniejące rośliny.
Nuty górne: kwiaty, lilak
Nuty bazowe: nuty zielone, jaśmin
Nuty dolne: lilia, piżmo


Recenzja

Suchy wosk pachniał średnio mocno świeżymi kwiatami m.in. dzikiego bzu i bzu lilak oraz soczystymi, ale niedookreślonymi, nieśmiałymi owocami. Przez myśl przeszedł mi rześki kwiatowy szampon do włosów. Wosk miał w sobie coś kosmetycznego, łazienkowego. A jednak też sporo świeżych roślin czułam. Kwiaty i kwitnące, młode listki, które tylko co pojawiły się na drzewach nieco wyprzedzały szampon.

Z kominka pierwszy rozszedł się jaśmin, wąchany wieczorową porą, a tuż za nim bez, acz w wersji onieśmielonej lilak i inne kwiaty. Kwiaty te miały słodki, ale świeży charakter. Po chwili zakradła się do nich kosmetyczno-łazienkowa nuta. Za jej sprawą słodycz zrobiła się cięższa, acz ogół bardzo ciężki nie był.

Do kwiatów z czasem dołączyły świeże, rześkie rośliny i motyw wody. Pomyślałam o wieczorze nad jeziorem. Oczami wyobraźni widziałam okrągłe liście na powierzchni wody. Do głowy przyszły mi lilie wodne i masywniejsze, żółte grążele. Przez pewien czas kwiaty na rześko-wodnistym tle prezentowały się na pierwszym planie wyraźnie, po czym słodycz łazienki, mydła i szamponu kwiatowego dołączyła do nich i zaczęła się rozpychać. Zwieńczył to wilgotny, suszący się na zewnątrz ręcznik, przesiąknięty kwiatowymi specyfikami. Powiewał na wietrze w otoczeniu jaśminu, bzu lilak i innych jasnych kwiatów.

Suchy wosk pachniał średnio intensywnie, ale w kominku intensywniej. Do kominka wrzuciłam pół kostki, czyli ok. 13 gramów - mniej więcej (raczej więcej) co zwykle. Był wyrazisty, acz to jeszcze nie siekiera. Jego charakter wydał mi się ryzykownie ciężki, ale nie dusił. Rozchodzi się szybko, utrzymuje średnio długo.

Zapach faktycznie oddaje kwiaty bzu - dzikiego, lilak - a także jaśminu i kwiatów wodnych, ale sporo w nim też zbyt kosmetycznie-łazienkowych akcentów. Za bardzo przytłaczały rześkie rośliny i scenerię wieczora nad jeziorem. Miał być dziki bez... A w sumie ani taki jednoznaczny bez to nie był, ani jakoś szczególnie dziko to nie wyszło - ręcznikowe elementy stały temu na drodze. No, dziki zachwyt na pewno to nie był.

6/10