piątek, 23 sierpnia 2024

świeca lawendowa Ogród Pełen Lawendy

Lawendowe pranie

Pole lawendy znajdujące się pod Krakowem kusiło mnie już od paru lat, a gdy wreszcie się tam wybrałam, po prostu nie mogłam sobie odmówić małych zakupów. Co prawda trochę się rozczarowałam, że lawendowych rzeczy było tam w sumie nie tak dużo, jak można by się spodziewać, ale przynajmniej dla finansów lepiej. Ze świec i wosków tylko kilka figurek było w wariancie "lawenda". Na szczęście kot był właśnie lawendowy - nie byłabym sobą, gdybym będąc na plantacji lawendy nie kupiła czegoś właśnie lawendowego.

Ogród Pełen Lawendy Świeca "Kot" o zapachu lawendy to świeca o zapachu lawendy, kupiona w  w Ostrowie, u mnie używana jako wosk; do kominka wrzucałam po około 14-15g.



Recenzja

Świeca na sucho pachniała bardzo mocno lawendą tak do tygodnia po zakupie. Z czasem lekko zwietrzała, acz wciąż pachniała wyraźnie. Była to naturalna, kwitnąca lawenda, acz wpisana w słodkawe, nieco piżmowo-mydlane realia. Odlegle przemknęła mi też myśl o praniu, kryjącym się w kosmetycznej słodyczy. Wszystko to jednak pod przywództwem lawendy.

Z kominka pierwsza rozeszła się słodycz, przywodząca na myśl wilgotne jeszcze pranie, roztaczające wszędzie zapach kwiatowego, chyba m.in. lawendowego płynu do prania. Lawenda przybrała postać szafy z futrami, w której zaznaczył się piżmowy akcent i w której wiszą zapachowe saszetki lawendowe. Czułam jej coraz więcej, ale wciąż właśnie jako coś lawendowego, lawendowo-kwiatowego.

Z czasem w słodyczy pojawiła się lekka goryczka i dopiero lawenda zaskoczyła na tor kwitnącej lawendy. Pomyślałam o malutkim polu lawendy, gdzie tuż obok ktoś rozwiesza pranie. Ta nuta, jakby bawełniana słodycz, mydlaność i echo ledwo uchwytnego już piżma, wciąż były obecna, acz po paru chwilach już za lawendą i kwiatami różnymi. Nawet nie starała się utrzymać nadrzędnej pozycji.

Zapach rozchodził się średnio szybko, czuć go średnio wyraźnie, a trwał krótko.

Całość wygląda na pewno ładnie, ale co do zapachu... Wyszło to średnio. Świeca na sucho pachniała mocno i tak, że mogła palona pójść w dobrym kierunku. Czuć bowiem naturalną lawendę z mydlano-praniowymi nutami. Niestety podczas palenia to właśnie te wszelkie mydlaności, pranie i "o zapachu lawendy" za bardzo się panoszyły. Sama lawenda nie miała charakteru. A i zapach ogólnie nie był tak intensywny, jak po lawendzie można by się spodziewać. Chwilami był bardziej lawendowo-kwiatowy.

4/10